Ci, którzy z uwagą śledzą nasz serwis być może zauważyli, że ostatnimi czasy ponadrabiałem nieco „azjatyckie” zaległości recenzyjne. Można powiedzieć, że niniejszym tekstem wieńczę malutki cykl poświęcony najważniejszym wydawnictwom tej supergrupy powstałym po 2006 roku, kiedy to muzycy po latach powrócili do oryginalnego składu. Zatem po krążku Phoenix (2008), albumie Omega (2010) i koncertówce Spirit Of The Night (2010) przyszedł czas na wydaną w ubiegłym roku płytę XXX. Pod pewnym względem historyczną, bo jak się okazało… ostatnią tego reaktywowanego składu. Przypomnę, że w tym roku formację opuścił gitarzysta Steve Howe, a na jego miejsce przyszedł Sam Coulson. W nowym zestawieniu muzycy zapowiadają na ten rok kolejny album zatytułowany Valkyrie.
Cóż, nie da się ukryć, że tym jubileuszowym wydawnictwem (to oczywiście nowy materiał, jednak tytułem nawiązuje do 30 – lecia formacji) grupa rozczarowuje. To absolutnie najsłabsza rzecz, jaka wyszła Asii od czasu wspomnianego powrotu. Niby wszystko jest na swoim miejscu, jednak odgrzewanie do bólu wałkowanych patentów, bez choćby najmniejszej próby zmiany konwencji, po prostu irytuje.
Zaczyna się naprawdę fajnie – nastrojowym i ładnym wstępem do Tomorrow The World. I gdy już wszystko wskazuje na to że będzie tej szlachetności nieco więcej, atakuje nas skoczna i prosta rąbanka galopująca do przodu. Wiarę przynosi następny Bury Me In Willow. Bardziej stonowany, z charakterystycznymi dla nich nostalgicznymi chórkami i niezwykle udaną, piękną melodią w refrenie, jest najlepszą rzeczą w zestawie. Podobać się mogą jeszcze Face On The Bridge okraszony krótkim solem Howe’a i chwilami symfoniczny Ghost Of A Chance. Resztę można pominąć milczeniem. No chyba, że weźmiemy pod uwagę dodany w wersji Delux Edition I Know How You Feel (Midnight Mix), zdecydowanie ciekawszy od tego z podstawowej tracklisty, intrygujący akustyczną partią wspomnianego już Howe’a. Bo poza tym mamy ciągle te same patenty – smutny wokal Wettona i proste, jak na spore możliwości instrumentalistów, muzyczne formy ginące do tego pod grubą warstwą nijakiej melodyki. Wiem, to będzie trochę złośliwe, ale zastanawiam się, czy gdyby tak zorganizować muzykom Asii quiz „Jaka to melodia?” (kategoria: Asia), byliby w stanie rozpoznać swoje numery…
Wielkich nadziei na Valkyrie sobie nie robię. No chyba że młody, 26 – letni Sam Coulson wniesie nieco ożywczego powietrza do skostniałej już mocno formuły.