ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Porcupine Tree ─ Closure/Continuation w serwisie ArtRock.pl

Porcupine Tree — Closure/Continuation

 
wydawnictwo: Music for nations 2022
 
1. Harridan [8:07]
2. Of the New Day [4:43]
3. Rats Return [5:40]
4. Dignity [8:22]
5. Herd Culling [7:03]
6. Walk the Plank [4:27]
7. Chimera’s Wreck [9:39]

Special edition bonus tracks:

8. Population Three [6:51]
9. Never Have [5:07]
10. Love in the Past Tense [5:49]
 
Całkowity czas: 65:48
skład:
Steven Wilson – vocals, guitars, bass
Richard Barbieri – keyboards, synthesisers
Gavin Harrison – drums, percussion
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,5
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,8
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,25
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,16
Arcydzieło.
,5

Łącznie 65, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
29.06.2022
(Recenzent)

Porcupine Tree — Closure/Continuation

Tak, to jeden z najważniejszych muzycznych powrotów ostatnich lat. Może nie na miarę niektórych stadionowych tuzów, niemniej w kręgach ambitnego grania, bądź szeroko rozumianego progresywnego rocka, to album, którego premiera budziła dreszczyk emocji a niektórych może nawet rozpalała do czerwoności. Nie chcę tu wracać do przeszłości (do tego czy zespół przestał istnieć, czy został li tylko zawieszony), czy wreszcie do zarzekań Wilsona, że Porcupine Tree to zamknięty temat. Bo o tym przeczytacie pewnie w każdej zapowiedzi płyty czy w większości recenzji…

Faktem jest, że wrócili po 13 latach (tyle upłynęło od wydania The Incident) a najważniejszą kwestią dla tych, którzy  jeszcze nie słyszeli Closure/Continuation, jest odpowiedź na pytanie – jaka jest ta płyta? Zacznijmy od tego, że to album nagrany w trzyosobowym składzie, już bez basisty, Colina Edwina, którego wyrafinowane figury basowe stanowiły o charakterze muzyki zespołu. Jego rolę przejął sam Steven Wilson i muszę przyznać, że wcale nie słychać w tym aspekcie jakiejś instrumentalnej wolty. Dla mnie zresztą Porcupine Tree zawsze był grupą artystycznych osobowości i tu ten kod DNA każdej z niej słychać. I choćby z tego powodu to nie może być zły album. Bo robotę robi już Gavin Harrison. Cholera, jak ja kocham grę i styl tego gościa! Oglądałem go na żywo i z Porcupine Tree, i z The Pineapple Thief, i z King Crimson. Jednak do końca życia zapamiętam „klinikę” z nim, gdy rozłożył na czynniki pierwsze i zagrał do podkładu Jeżozwierzowe The Sound Of Muzak. Czyli z pozoru coś prostego, ale jakże inteligentnego. I to tutaj dostaję choćby w pierwszym Harridan, czy Herd Culling. Steven Wilson? Wiadomo - ma swój styl. Ten muzyczny intelektualista i wizjoner, może nie był nigdy wybitnym wokalistą, ale barwa jego głosu i pewna maniera śpiewania jakby od niechcenia, też były i są ogromnym wyróżnikiem ich wyjątkowości. No i jest Richard Barbieri z ogromnym dorobkiem pozajeżozwierzowej twórczości, idealnie wpasowujący swoje elektroniczne formy w te kompozycje.

Co ciekawe, to płyta bardzo zespołowa - wcale nie zdominowana przez Wilsona - na której każdy z muzyków odcisnął swoje piętno. Dzięki temu, mimo że każdy z nich przez te ostatnie 13 lat chodził swoimi muzycznymi ścieżkami, powstał materiał wręcz ikoniczny dla ich rozpoznawalnego na kilometr stylu. Wiem, dla wielu będzie to ogromny zawód, bo jednak Closure/Continuation to wejście jeszcze raz do tej samej rzeki. Skorzystanie z patentów znanych z In Absentia, Deadwing, Fear of a Blank Planet i The Incident. Zresztą komentarz od zespołu przy okazji wydania singla zapowiadającego płytę już wiele mówił: „Harridan i kilka innych nowych piosenek były na celowniku krótko po wydaniu The Incident. Początkowo żyły na dysku twardym w powoli rosnącym pliku komputerowym oznaczonym PT2012, później przemianowanym na PT2015, PT2018 i tak dalej”.

I mnie to nie przeszkadza, w sumie czekałem na taką rzecz. Z tym jedynym w swoim rodzaju selektywnym i wyważonym brzmieniem, dużą ilością przestrzeni zmieszanej wszak z ciężarem, niekiedy progmetalowych, gitar (Harridan, Rats Return), fajnie pulsującą sekcją, czy z urokliwym, sentymentalnym muzycznie balladowaniem (Of the New Day,  Dignity). Może nie wszystko tu zachwyci przejmującą, powalającą melodyką jak w The Sound of Muzak, Trains, Lazarus, Sentimental czy Way Out of Here, ale przecież nie tylko ten element decyduje o wartości utworów.

Warto zauważyć, że na zasadniczy album składa się siedem kompozycji wpisanych w nieco ponad 50 minut muzyki a w bonusach słuchacze dostali jeszcze trzy utwory, które absolutnie nie ustępują tym z „głównego dania”. Instrumentalny Population Three mający w sobie dużo improwizatorskiego charakteru, pełnego polotu grania Harrisona i karmazynowego szlifu cieszy ogromnie, podobnie jak prostsze i piosenkowe Never Have.

Spuentuję tę recenzję tak: może i za nazwę, może za zasługi a może i za powrót, ale Closure/Continuation z pewnością będzie wysoko w tegorocznych muzycznych rankingach. Moim zdaniem zasłużenie. Warto go mieć. Mocna ósemka.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.