I jeszcze jedna pozycja z całkiem już pokaźnego dorobku holenderskiej formacji Flamborough Head, która dzięki poznańskiemu Oskarowi doczekała się reedycji. Płyta, która już dawno znikła z półek, dzięki naszemu wydawcy zyskuje drugie życie wraz z nowym masteringiem i oryginalną okładką, jednak z opracowaniem graficznym autorstwa (tradycyjnie już) Rafała Paluszka.
To dosyć ważna płyta w historii kapeli. Choć czwarta w dyskografii, wydana oryginalnie w 2002 roku, to jednak pierwsza, na której zaśpiewała Margriet Boomsma, do tego w grupie pojawił się nowy gitarzysta, Eddie Mulder (obecny basista formacji), który zastąpił André Centsa i który skomponował tu aż sześć kompozycji!
Te zmiany nie mogły pozostać obojętne na oblicze formacji. Bo nie czarujmy się, zastąpienie wokalisty wokalistką jest dosyć wyrazistym i natychmiast zauważalnym dla każdego fana krokiem. Do tego, nowy muzyk na pokładzie ma dużo do powiedzenia w procesie twórczym. I muzyka Flamborough Head na One For The Crow zmienia swoje oblicze. Grupa odchodzi od dosyć sztampowego, choć trzeba przyznać, że przyjemnego neprogresywnego rocka z rozbudowanymi kompozycjami i solowymi popisami, okraszonego ponadto wokalem pełnym patosu i swoistej emfazy, do grania… jeszcze chyba bardziej archaicznego. To muzyka w dalszym ciągu wręcz książkowo wpisana w progresywny rock, jednak jakby bardziej balladowa, bujająca, bez większego zadzioru, z żeńskim wokalem i sporym folkowym posmakiem. To oczywiście efekt zdecydowanie odważniejszego wykorzystania brzmienia klasycznej gitary Eddiego Muldera oraz fletu przez wspomnianą Boomsmę. Wystarczy posłuchać zresztą niedługiego Separate, aby się o tym przekonać.
Nie jest to może rzecz genialna, jednak trzeba przyznać, że znalazło się tu kilka wręcz sztandarowych kompozycji Flamborough Head, po które formacja z chęcią sięgała podczas koncertów (także pierwszych wizyt w Polsce). I warto w tym kontekście zwrócić uwagę na Old Shoes z pięknym solo na gitarze, czy chyba najpiękniejszy na płycie Limestonerock z solowym motywem gitary przypominającym ten z The Court Of The Crimson King oraz uroczym call & response między gitarą a fletem.
Generalnie króluje tu dosyć sentymentalny, troszkę nostalgiczny klimat wpisany w dosyć niespieszne muzyczne formy ozdobione zapamiętywalnymi melodiami. Wartościowa w swojej klasie rzecz.