Już 15 lat ma krakowskie Millenium. Dowodzona przez Ryszarda Kramarskiego grupa regularnie dostarcza miłośnikom progresywnych dźwięków kolejne naprawdę bardzo udane krążki. Nie inaczej jest i z tym, na swój sposób jubileuszowym wydawnictwem. In Search Of The Perfect Melody przynosi bowiem godzinę, inspirowanego klasyką, neoprogresywnego rocka z tym wszystkim, do czego ta krakowska załoga zdołała nas już przyzwyczaić.
Tym razem, wśród sześciu kompozycji dostajemy najdłuższą w historii zespołu suitę, prawie 20 – minutową In Search Of The Perfect Melody. Faktycznie wielobarwną, wielowątkową, ze zmianami nastroju i powracającymi melodycznymi motywami. W zapowiedziach albumu Kramarski porównywał ją między innymi do Genesisowego Supper's Ready. Być może coś w tym jest, ja jednak – słuchając rozpoczynającego utwór a capella Łukasza Galla - nie mogę uciec od porównania tego początku do również Genesisowego Dancing with the Moonlit Knight, zainaugurowanego w podobnej konwencji. Sama kompozycja poświęcona jest twórcy poszukającemu idealnej melodii i choć literacka konkluzja ewidentnie przekreśla możliwość stworzenia takiego ideału, to muzycznie Kramarskiemu udało się słuchacza ująć naprawdę pięknym motywem, śpiewanym najpierw przez Karolinę Leszko, a potem, po niemiecku i angielsku przez wspomnianego Galla.
Tak, tak. Millenium po raz kolejny stworzyło kompozycje nie tylko wartościowe i ciekawie zaaranżowane, ale przede wszystkim atrakcyjne melodycznie. Czy to w bardziej przebojowej formie (Over & Over), czy w bardziej nastrojowej (The Mirror Of Memories). Ten ostatni, instrumentalny utwór, brzmiący może momentami jak balladowa „pościelówa”, urzeka solowymi partiami gitary, saksofonu i wreszcie instrumentów klawiszowych a w samej końcówce wyrazistą figurą Krzysztofa Wyrwy na Warr guitar. W takich balladowych klimatach pozostaje też poświęcony tematyce miłości i zdrady Blood On The Rain. Zainspirowany tragiczną śmiercią Andrzeja Zauchy okraszony jest piękną solówką gitarową Piotra Płonki. Z kolei Girl From A Glass Sphere, zadedykowany tu chorej na autyzm dziewczynce, ma sporo gitarowej zadziorności i brudu oraz długi floydowo – psychodeliczny popis Kramarskiego na klawiszach.
Dużo na tym albumie jest saksofonu. Bywał oczywiście on na dotychczasowych płytach grupy, tym razem jednak momentami przejmuje on kluczową rolę, a grający na nim Dariusz Rybka nie sprawia tu wrażenia li tylko gościa, a pełnoprawnego ogniwa formacji. Niemało jest tu też żeńskich partii wokalnych, a w kończącym całość In The World Of Fantasy? – będącym pewnym rozczarowaniem pełnym nienawiści współczesnym światem - pojawia się nawet klimatyczny i mroczny wokal Metusa. Albumem tym Millenium potwierdza muzyczną drogę obraną na swych ostatnich krążkach. Drogę, w której ich muzyka nie poddaje się pewnej statyczności i serwuje sporo rockowej swobody.