ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Can ─ Landed w serwisie ArtRock.pl

Can — Landed

 
wydawnictwo: Liberty Records 1975
 
1. Full Moon On The Highway (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt, Gilmour) [03:32]
2. Half Past One (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt, Gilmour) [04:39]
3. Hunters And Collectors (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt) [04:21]
4. Vernal Equinox (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt) [08:48]
5. Red Hot Indians (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt) [05:41]
6. Unfinished (Czukay, Karoli, Liebezeit, Schmidt) [13:20]
 
Całkowity czas: 40:23
skład:
Holger Czukay – Bass, Vocals. Michael Karoli – Guitar, Violin, Lead Vocals. Jaki Liebezeit – Drums, Percussion, Winds. Irmin Schmidt – Keyboards, Alpha 77, Vocals. Olaf Kuebler – Tenor Saxophone.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
31.08.2012
(Recenzent)

Can — Landed

Siódma płyta Can w jeszcze większym stopniu zaznaczyła zwrot zespołu ku muzyce prostszej, mniej eksperymentalnej i bardziej wygładzonej brzmieniowo, bardziej przystępnej dla zwykłego słuchacza.

Zaśpiewany przez Czukaya i Schmidta do tekstu Petera Gilmoura, oparty na jakby dyskotekowym, tanecznym rytmie “Full Moon On The Highway” ma w sobie coś z glam rocka, głównie za sprawą mocno przesterowanego brzmienia gitary. „Half Past One”, skręcające nieco w stronę Karaibów i melorecytowano-nucone przez Karoliego, ma z kolei przyjemny, nastrojowy feeling, brzmi łagodniej, gitara jest dużo bardziej stonowana, do tego pojawia się krótkie solo na skrzypcach. Dość zwariowanie wypada „Hunters And Collectors” – bo niby rytm dość transowy, całość nawiązuje do klasycznego Can, ale do tego sporo syntezatora, damskie dośpiewy w tle. „Vernal Equinox” to swoiste unowocześnienie pierwotnego stylu zespołu: dynamiczny, transowy rytm, gitarowe szaleństwa Karoliego, w środku solo na – chyba – elektronicznej perkusji. Mocno zakręcony jest „Red Hot Indians”: jakby plemienny rytm, melorecytacje, saksofon, jazzowe akcenty, w tło powtapiane przeróżne efekty dźwiękowe… Na koniec mamy „Unfinished”. Pozbawiony rytmu, otwarty formalnie dźwiękowy kolaż, złożony z dźwięków nagranych na kolońskim dworcu, ekspresyjnych gitarowych partii, zniekształcanych na wszystkie strony elektronicznych brzmień, różnych dziwnych perkusjonaliów.

To nadal jest dobra płyta Can, aczkolwiek w całym dotychczasowym dorobku zespołu plasuje się na dole krzywej jakościowej. Zespół (po raz pierwszy nagrywający w nowoczesnym studio, na 16-ścieżkowym sprzęcie) rozpoczyna tu zdecydowany zwrot w stronę muzyki bardziej przystępnej. Niestety, przy okazji maszyneria o nazwie Can zaczyna wyraźnie tracić energię. Co w jeszcze większym udokumentują kolejne płyty.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.