Nie licząc minialbumu Exodus, Eternal jest kolejnym, po olśniewającym Passage, pełnym dziełem muzycznych wizjonerów z Samaela.
Od razu trzeba zaznaczyć, iż jest to dzieło bardzo, bardzo dobre - nie o to jednak tak naprawdę tu chodzi. Nie ? - spyta ktoś ze zdziwieniem na co odpowiem: ano nie - bo to, że autor muzyki Xy popełni kolejny wielki projekt było dla mnie rzeczą dość naturalną, zastanawiałem się natomiast czy Samaelowi uda się utrzymać owo niezwykłe tempo muzycznej ewolucji, owo odkrywanie dla progresywnego metalu wciąż nowych i nowych obszarów, ową - tak przeze mnie podkreślaną - wizjonerskość w tworzeniu ciężkiej muzyki. Odpowiedź ? Hm....chyba się jednak nie udało. Nie zrozumcie mnie źle - Eternal to wspaniały album, który każdemu zakochanemu w Passage dostarczy kolejnej porcji zachwytów i wzruszeń, niemniej zespół zaczyna nieco dreptać w miejscu. Oczywiście dają się wychwycić pewne zmiany - Vorph śpiewa nieznacznie, ale zauważalnie "normalniej" - chociaż, kiedy trzeba, potrafi odpowiednio ryknąć
i wciąż czaruje cudownie złowieszczą i zachrypniętą barwą głosu. Momentami zaś - najzwyczajniej deklamuje.
Idąc dalej - muzyka, co do zasady, zachowuje nadal swój wzniosło - apokaliptyczny klimat, niemniej brak mi stylizowanych chórów, które na Passage pełniły ważną rolę. Odejście od uciekania się do takich chwytów pociągnęło za sobą, konieczność nadrobienia pewnej klimatycznej "luki" poprzez dojrzalsze zespolenie potężnego klawiszowo-gitarowo-perkusyjnego brzmienia oraz głosu wokalisty
w monumentalny, muzyczny taran atakujący nasze uszy. Ale Eternal wyznacza też pewne, prawdziwie nowe pierwiastki w twórczości Samaela - nieśmiało, bo nieśmiało, ale jednak wyznacza - weźmy na ten przykład stylizowane brzmienie fletu w Infra Galaxia czy też jazzujący fortepian w Being. No to mało tych nowości ? - ktos się zapyta. I odpowiem mu: ano mało - bo w ogólnej wymowie Eternal to po prostu muzyczna kontynuacja Passage połączona z pewnymi pierwiastkami ewolucji - które zresztą zostały już zasygnalizowane na Exodus. Niby krok do przodu, ale uwzględniając standarty Samaela - krok niewielki. Tak naprawdę to wciąż mamy powielanie propozycji z Passage - króluje solidny podkład fortepianowy obleczony w syntezatorową ścianę apokaliptycznego dźwięku, doprawiony drugoplanową gitarą (zwraca na tym tle uwagę soczysta gitarowa solówka na Supra Karma) oraz automatem perkusyjnym.
A że wszystko to tworzy wciąż wspaniały rezultat ? - no coż - Eternal to naprawdę doskonałe wydawnictwo, gdzie pierwszymi wśród równych wydają się być takie perełki jak Together, Supra Karma, I i Radiant Star. Niemniej każdy utwór zasługuje tu na wielką uwagę. Samael nie zawiódł - jeszcze nie.... Czyżby jakaś obawa w moim głosie.........?