Był sobie kiedyś black-metalowy zespół zwany Samael. Nagrywał kultowe dla tej odmiany muzyki płytki - na ten przykład Worship Him czy Blood Ritual. Aż wreszcie coś mu odbiło i to zdrowo :-) W 1994 r. wydał album Ceremony Of Opposites - gdzie obok blackowych gitar pojawiły się apokaliptycznie brzmiące klawisze tworząc piorunującą mieszankę doprawioną wciąż tradycyjnie szokującymi antychrześcijańskimi tekstami (polecam zwłaszcza To Our Martyrs).
Krok za krokiem Samael zmieniał swoje muzyczne oblicze by wreszcie zalśnić krążkiem Passage. Rzecz działa się w 1996 roku.... Z czym mamy tu do czynienia ? To zaiste ciężkie pytanie. Wyobraźcie sobie coś takiego jak post-black-art-techno-metal...- ciężko Wam idzie ? - no nie dziwię się, ale to naprawdę nieszablonowa muzyka...Zapomnijcie o art-rocku, zapomnijcie o klasycznym progmetalu - Xy, autor muzyki - postarał się o prawdziwe objawienie - o coś innego, a przy tym naprawdę wspaniałego. Mamy tu niesamowitą potęgę brzmienia (klawisze + gitary) tworzącą zachwycającą ciężką, organową apokalipsę....Mamy cudowny ochrypło - złowieszczy głos wokalisty Vorpha, który doskonale potrafi się wpasować w manierę kompozytora tchnąc w całość materiału wyrosłą z black-metalu pasję. Z drugiej strony kompozycje oparte są na przemyślanych partich fortepianowych - czemu dał wyraz Xy wydając płytkę z klasycznymi aranżacjami większości utworów znanych z Passage. Mamy do czynienia z muzycznym wizjonerstwem ? Bez wątpienia tak.
Solidny, błyskotliwy podkład fortepianowy, a do tego ciężkie gitary, stylizowane chóry, budząca brzmieniową grozę elektronika oraz niezapomniany, prawdziwie szatański głos wokalisty....- jak dla mnie wystarczy. Podkreślam z całą mocą najważniejszy aspekt recenzowanego dokonania - absolutną nowatorskość gdy chodzi o sposób tworzenia muzyki i o jej ekspresyjność - tego dotychczas jeszcze nie doświadczyliście - wszystko przed Wami.
Więcej chyba nie ma co pisać....- są muzyczne obszary, których orginalności nawet się nie domyślamy - wstąpmy na jeden z nich.......