1. You Make Me Feel 4’06” 2. The Way You Love Me 3’33” 3. Brother 3’44” 4. Well Known Sinner 4’23” 5. The Pain Gets Worse 4’34” 6. Woman 3’39” 7. Cloud In The Sky 4’41” 8. Take My Head 4’39” 9. Love In Summer 4’58” 10. Rest My Head On You 6’55”
skład:
Darius Keller, Daniel Griffiths, Suzanne Wooder, Matheu Martin.
Przyszedł czas na kolejną płytę Archive. Któż nie pamięta lata 2003 roku i utworu „Again”, który zagościł jednocześnie i na listach przebojów i w domach progresywnych fanów.? Niemożliwe? Możliwe, jak najbardziej. Z tym większą nadzieją usiadłem do słuchania płyty poprzedzającej słynną You All Look The Same To Me.
Take My Head jest drugą płytą w dyskografii zespołu. Po interesującym, lekko kontrowersyjnym debiucie (Londinium, 1996), można było oczekiwać na co najmniej dobrą płytę. Już podczas nagrywania debiutanckiej płyty zespół opuścił John Rosco – co oznaczać mogło koniec mariażu z rapem. Niestety odeszła też Roya Arab. Niestety, bo choć jej miejsce zajęła Suzanne Wooder, to jednak głosu pani Arab najbardziej mi brakuje na Take My Head. Ale… nie uprzedzajmy faktów.
Ostra, rockowa jazda zaczyna się od „You Make Me Feel”. Utworu, którym Archive zaczęło pamiętny koncert w Warszawie. Świetne ostre riffy połączone z delikatnym śpiewem wokalistki. Dobre nagranie. Niestety… dalej jest jakby gorzej. „The Way You Love Me” to zwykła, oparta na banalnej linii melodycznej piosenka. Owszem, przypomina soulowe dokonania czarnych wokalistek, jednak … tak naprawdę wpada jednym uchem i drugim wypada.
„Brother” brzmi jak hymn. Pełen patosu i zarazem tak cukierkowaty, że aż boli. Choć w sumie nie jest to złe nagranie. Te wstawki syntezatorów, brzmiące niczym cytaty z Vangelisa, pianino jak u … Eltona Johna. Ładna piosenka. I tyle. Niestety.
„Well Known Sinner” ma sobie nastrój żywcem wręcz wzięty z dyskotekowych przebojów lat osiemdziesiątych. Może jedynie w finale brzmi bardziej ostro. „The Pain Gets Worse” zaczyna się a capella, by później przerodzić się w piosenkę, a właściwie walca granego z symfonicznym rozmachem. I tak walcujemy szurając podwiniętą podeszwą mając obok „Woman”, a spojrzenie w górę obnaża nam „Cloud in The Sky”. Bo te dwa utwory właściwie niczym się nie różnią.
Utwór tytułowy – wreszcie, można by rzec, wreszcie!!! Ostro, z ciekawym pomysłem na „śpiew” wokalistki. Znakomite nagranie. Dalej jest równie dobrze – to Archive może niezbyt zaskakujący, ale za to doskonale realizujący swój marsz wielkości.
Podsumowując i nie bawiąc w mało profesjonalne uzewnętrznianie emocji – „Take My Head” n-i-e-s-t-e-t-y n-i-e j-e-s-t krokiem naprzód. Oczekiwałem czegoś więcej i … no cóż, na dobrą płytę trzeba jeszcze będzie poczekać. Kilka niezłych pomysłów wiosny nie czyni niestety. Taka poprawna, zwyczajna płyta. Ot, co.
PS. Na płycie jest jeszcze utwór „Home”. Umieszczono go tam w modny od jakiegoś czasu sposób – jako dodatek do ostatniego nagrania. Po zakończeniu „Rest My Head On You” mamy parominutową ciszę, po czym wybrzmiewa „Home”. Taka sobie balladka...