“It’s about me and you …”
Czy rzeczywiście ? Czy to płyta o mnie i o tobie ? A może to tylko ta piosenka ? Sprawdźmy …
To ja, trzymam stronę mojej duszy
I reszta nie ma znaczenia …[…] aż po koniec wszystkiego
Jakoś tak się złożyło, że najnowszą płytę Archive, podobnie jak poprzednią, odkryły dla mnie wakacje. Albo może, żeby być bardziej dokładnym – letnie sierpniowe popołudnia, zahaczające o urlop :-)
Jest na tej płycie sporo nagrań ze wszech miar godnych polecenia. Jak choćby Me & You, z pomysłem podania muzyki (melodii) przez klawisze grające niczym stara pozytywka. Świetne posunięcie. Tym bardziej, że oszczędny akompaniament z początku utworu rozwija się, niczym ravelowskie bolero, by w finale wręcz eksplodować przepiękną, lekko schizofreniczną partią gitary. Kakofoniczną, w porównaniu do zwiewnej melodyjki wyśpiewywanej przez wokalistę.
Fuck U, jest utworem w stylu … Archive. Takich dobrych utworów jest na tej płycie więcej. Jak choćby Sleep, albo Consience lub Love Song.
No i jeszcze ten tekst…
There’s a look on your face I would like to knock out
See the sin in your grin and the shape of your mouth
All I want is to see you in terrible pain
Though we won’t ever meet I remember your name
Can’t believe you were once just like anyone else
Then you grew and became like the devil himself
Pray to god I can think of a nice thing to say
But I don’t think I can so fuck you anyway
There’s a look on your face I would like to knock out
See the sin in your grin and the shape of your mouth
All I want is to see you in terrible pain
Though we won’t ever meet I remember your name
Can’t believe you were once just like anyone else
Then you grew and became like the devil himself
Pray to god I can think of a nice thing to say
But I don’t think I can so fuck you anyway
W Waste zespół sięga do patentów już sprawdzonych, niestety. Najpierw pasaże klawiszy, a później rytm wybijany przez perkusję. Czy pachnie Pink Floyd ? Nie wiem. Może … choć jeśli tak, to w przewrotny sposób. Bo w Saucerful of Secrets Floydzi generalnie robili wszystko, by nie zagrać melodyjnie. Te kakofoniczne partie fortepianu Wrighta, zapętlony rytm perkusji Masona, czy gitarowe wstawki Gilmoura miały dać obraz chaosu. Chaosu, z którego wyłania się ów tajemniczy Spodek. Przy monumentalnych dźwiękach melodyjnego finału. Waste jest prawie idealnym przeciwieństwem – tu melodia jest prawie wszechobecna. A jednak… Moim zdaniem niedaleko padło jabłko od jabłoni.
I tak dalej, i tak dalej. Jest na przemian ostro i balladowo, są fragmenty ciche i głośne. Partie wokalne i instrumentalne. Ot, po prostu kolejna płyta Archive. Mające w sobie urok poprzednich płyt kompozycje spokojnie powinny spodobać się każdemu, kto lubi You All Look The Same To Me. Nie ma na tej płycie takich „długasów”, jak Again, ale to raczej zaleta, niż wada.
Trudno raczej powiedzieć, że Noise jest płytą rozwojową. Czy słychać nowe pomysły. Nie. Raczej nie. Przeciwnie, na Noise słychać grę zespołu o ugruntowanej pozycji. Zespołu, który już odnalazł swoje brzmienie. To zatem dobra kontynuacja, gra powyżej pewnego poziomu.
I tylko pozostaje pytanie, czy Archive nas jeszcze kiedyś zaskoczy…