1. Whole Lotta Love [5:34] 2. What Is And What Should Never Be [4:45] 3. The Lemon Song [6:19] 4. Thank You [4:49] 5. Heartbreaker [4:13] 6. Living Loving Maid (She`s Just A Woman) [2:39] 7. Ramble On [4:35] 8. Moby Dick [4:21] 9. Bring It On Home [4:20]
Całkowity czas: 41:26
skład:
Robert Plant - voc; Jimmy Page - g; John Paul Jones - b, k; John Bonham – dr
Rok 1969 słynie z wielu wydarzeń. Niektórzy, mający hopla na punkcie spiskowej teorii dziejów wspominają przy okazji tej daty dwa wydarzenia. Rzekome „wyparowanie” kilkuset tysięcy chińskich żołnierzy podczas konfliktu granicznego z ZSRR nad rzeką Ussuri. No i oczywiście największy przekręt XX wieku – sfingowaną wizytę Amerykanów na Księżycu. Już te dwa wydarzenia wywołują uzasadnione warte są uważniejszego spojrzenia na owe 12 miesięcy. Jednak polityka to nie wszystko. Bitelsi nagrywają znakomity Abbey Road, a Stonesi nie pozostając dłużni preparują świetny Let It Bleed. Wychodzi pierwsza płyta King Crimson, której przedstawiać tu nikomu nie trzeba, wychodzi Velvet Underground, pierwsze Genesis, Yes. Powala duchem tamtych czasów fantastyczny Volunteers Jefferson Airplane, nie daje odpocząć Zappa i żegnający się z nami Cream.
Wreszcie – na farmie w Bethel koło Nowego Jorku odbywa się między 15 a 17 sierpnia słynny festiwal Woodstock, do którego ikony dzieci – kwiaty będą wzdychać jeszcze przez dziesięciolecia (pewnie wtedy Clinton palił, ale się nie zaciągał, aby przypadkiem nie „kisić”).
W 1969 roku wychodzą dwie płyty LED ZEPPELIN. Potocznie zwana „Jedynka” i nie mniej od niej słynna „Dwójka”. Wychodzą w jednym roku, choć tak naprawdę „Jedynka” powstała w październiku 1968 roku. Zresztą, o niej więcej jest w innym miejscu.
LED ZEPPELIN II. I znowu dycha. Dlaczego? A dlaczego nie?
Bo tu jest Whole Lotta Love. Maestria hard rocka. Fundament heavy metalu. Ostry, rozpoznawalny na odległość riff (zapożyczony z utworu Willi Dixona – You Need Love – choć nazwisko Dixona nie widnieje w opisie płyty) , histeryczny śpiew Planta i te efekty za pomocą theraminu w środku. Bluesowe „What Is And What Should Never Be” z balladowo potraktowaną zwrotką i wykrzykiwanym z niesamowitą pasją refrenem. Jest „Thank You” – zeppelin, jakiego wcześniej nie znaliśmy. Hardrockowy Heartbreaker i następujący zaraz po nim Living Loving Maid miażdżą wręcz swoim wykopem. A że Plant był zafascynowany ideologią hippie, nie mogło na płycie zabraknąć odnośników do twórczości J.R.R. Tolkiena (tekst do Rumble On). A na płycie jest jeszcze Bring It On Home – śpiewny szept harmonijki na początku, a później zespół przypala zgiełkiem wszystkich instrumentów, jakby chciał dopieprzyć wszystkim sąsiadom w okolicznych domach.
Dla mnie – muzyczny Nobel za tę płytę. Bezapelacyjnie.
ps. płytka w wersji japońskiego remastera - IMHO - miodzio.