Niemiecka formacja Long Distance Callling to niezwykle zapracowana grupa. Powstały 16 lat temu w Münster zespół dorobił się już siedmiu długogrających albumów, koncertówki oraz ośmiu singli i EP-ek. A żeby było ciekawiej, już 26 sierpnia, nakładem earMUSIC, ukaże się ich ósma studyjna płyta! Warto zatem, w ramach rozgrzewki, napisać kilka słów o ich ostatnim materiale, o którym nieco zapomnieliśmy.
Bowiem 26 lutego 2021 roku światło dzienne ujrzała ich EP-ka zatytułowana Ghost. To, na swój sposób, trochę pandemiczna rzecz. Wszak muzycy, aby zapełnić jakoś czas bez koncertów, zebrali się w odległym wiejskim domu i w ciągu trzydniowego jam session stworzyli i zarejestrowali na żywo sześć utworów (przypomnę, że w podobny sposób powstała w 2014 roku EP-ka Nighthawk).
Niemcy od samego początku bronili się przed szufladkowaniem ich muzyki jako post rock, czy post metal. Mówił zresztą o tym wyraźnie gitarzysta formacji, David Jordan, w krótkim wywiadzie, który z nim przeprowadziłem podczas pierwszej wizyty Niemców w Polsce w 2010 roku. I ten niedługi, 33 – minutowy materiał, to pokazuje. Trudno oczywiście im uciec od pewnych post rockowych schematów, wszak to granie instrumentalne, niewolne od powtórzeń i zapętleń muzycznych form, niemniej muzycy cały czas szukają brzmień i w nich eksperymentują.
Ghost jest pewną naturalną kontynuacją How Do We Want To Live, gdzie artyści łączyli typowe dla nich gitarowe elementy z eksperymentalną elektroniką. Tej ostatniej tu jest sporo, co można już zauważyć w otwierającym całość krótkim Dullahan, pełnym iście upiornej, niczym z horrorów, atmosfery. Z kolei Old Love przynosi prostotę w rytmie, przestrzenność i ciekawe melodyjne figury gitarowe. Te ostatnie, to zresztą ich znak rozpoznawczy. Takie są choćby w Black Shuck i Fever. Przede wszystkim warto jednak zwrócić uwagę na dwie najdłuższe, ponad ośmiominutowe, kompozycje. Seance jest momentami psychodeliczny, ambientowy i mocno uderzający w kierunku el-muzyki. Te elementy powracają w zamykającym całość Negative Is the New Positive, rozbudowanym, wielowątkowym, nieco eksperymentalnym, ze wsamplowanymi głosami puszczonymi od tyłu i potężnym wybuchem energii w kulminacyjnym momencie kompozycji.
W fajną stronę zmierza to ich granie i po nadchodzącym albumie sporo sobie obiecuję.