Chwilkę naczekało się na recenzję w naszym serwisie nowe wydawnictwo DVD krakowskiego Millenium. Ale może i dobrze. Bo po pierwsze, wersję 2CD The Cinema Show recenzowaliśmy już dwa miesiące temu. Przy okazji przypomnę, że rzecz ukazała się jeszcze w wersji Blu-Ray, co czyni z Millenium zespół, który dorobił się chyba jako pierwszy z naszych rodzimych progresywnych składów koncertowego materiału na tym nośniku (!). A po drugie… dobrze czasami spojrzeć na materiał z większego dystansu czasowego, przy okazji zasłuchując komentarzy tych, co to zawsze wiedzą lepiej. A wyczytałem już, że ponownie krakowianie przygotowali wydawnictwo, w którym nie ustrzegli się kolejnych wpadek. Owo „ponownie” odnosi się oczywiście do wydanego w 2010 roku pierwszego DVD Millenium Back After Years - Live In Kraków 2009.
Pewnie że można się czepiać, dlaczego Menu nie ma muzycznego podkładu, bądź dlaczego do bonusów trafiło tak niewiele rzeczy, albo wreszcie, dlaczego akurat tam znalazła się zapowiedź występu i jeden koncertowy numer? Można, tylko po co? W moim mniemaniu to wydawnictwo, które w założeniu ma trafić do sprawdzonych od lat fanów formacji, będących z kapelą na dobre i na złe. I dla nich to płyta wręcz idealna. Bo muzycy wcale tak wiele nie koncertują, zatem każda profesjonalna rejestracja ich występu ma wyraz szczególny. Ponadto, grupa nie poszła na łatwiznę i wykonała na żywo kompletnie inny materiał niż podczas poprzedniej rejestracji, powtarzając tylko dwa utwory i koncentrując się na trzech ostatnich albumach studyjnych.
Smaczkiem są zatem niekiedy pierwsze wykonania „live” a także bardziej rozbudowany sceniczny skład. Zespołowi towarzyszą wszak jeszcze saksofonista Dariusz Rybka i dwie wokalistki Sabina Godula-Zając i Marta Mołodyńska-Wheeler. No i nie można zapomnieć o tym, że muzycy dają trwający dwie i pół godziny koncert (!). Pewnie że nie ma w nim fajerwerków rodem z koncertów Muse, U2, czy The Rolling Stones, ale to nie ten budżet i nie ta muza. Poza tym, krakowianie nigdy nie byli jakimiś scenicznymi wilkami. Koncentrując się na grze wykonują z pietyzmem często rozbudowane kompozycje. Wynikająca z tego statyczność jest zresztą wpisana w ich muzyczny styl podkreślony ponadto spokojną, opartą na dłuższych ujęciach realizacją.
Generalnie The Cinema Show jest lepiej zrobionym DVD od swojego poprzednika. I to nie tylko ze względu na liczniejszą publiczność (w pewnym momencie Kramarski zauważa, że jest w tym aspekcie… progres), lecz ze względu na bardziej przestronną scenę, intensywne światła i przede wszystkim zgrabniejsze ujęcia nadające materiałowi większej surowości, swobody i rockowego luzu, których zabrakło – patrząc już z tej perspektywy – troszkę „sztywnemu” Back After Years.