Grejpfrutowy księżyc w sobotnią noc – odcinek 7.
W roku 1980 u Toma Waitsa pozmieniało się bardzo wiele. Po szeregu mniej lub bardziej nietrwałych związków (m.in. z Rickie Lee Jones) w sierpniu wstąpił w związek małżeński z Kathleen Brennan, którą poznał w trakcie współpracy z Francisem Fordem Coppolą (on tworzył piosenki do filmu, ona pracowała jako edytorka scenariuszy). Właśnie – romans Toma z X Muzą trwał w najlepsze, o czym w naszym cyklu będzie wkrótce okazja wspomnieć. Za to kończył się powoli związek Waitsa z wytwórnią Asylum: wydany we wrześniu 1980 „Heartattack And Vine” był ostatnim regularnym albumem, jaki Tom dla tejże wytwórni nagrał. Okazał się też bardzo interesującym podsumowaniem trwającej osiem lat współpracy.
Mamy tu połączenie kilku oblicz Toma, jakie mieliśmy okazję poznać na jego płytach. Utwór tytułowy, “Downtown” i „Till The Money Runs Out” to bardziej rejony „Blue Valentine”: obydwa atakuja słuchacza surowymi, korzennymi, bluesrockowymi gitarowymi riffami, schrypnięty głos i ekspresyjna interpretacja Waitsa lokuje go blisko klasycznych czarnych bluesmanów (zresztą „Heartattack And Vine” włączył do repertuaru koncertów Screamin’ Jay Hawkins), całość dobarwia należycie eksponowany Hammond i rzężący saksofon. Efektowny bluesowy popis na Hammondzie właśnie – jakby wyciągnięty wprost ze starych klasyków Booker T. And The MG’s – w duecie z niespieszną, leniwie sobie pobrzękującą gitarą buduje instrumentalny utwór „In Shades”. A do tego jest „Mr. Siegal” – bliski tradycyjnemu rhythm’n’bluesowi, w którym Tom Waits udowadnia, że bluesowy styl gry na fortepianie jest mu również bliski… Do tego kilka utworów z cyklu „wyjątkowo zachrypnięty stylowy jazzowy crooner”. „Saving All My Love For You”, stworzony dla potrzeb filmu pod tym samym tytułem, przesiąknięty tyleż melancholijnym, co ciepłym, romantycznym nastrojem “On The Nickel”, finałowy “Ruby’s Arms”… Fortepian, smyczki, orkiestrowe dodatki – te utwory brzmią wprost, jakby pochodziły z “Foreign Affairs”… No i jeszcze jest „Jersey Girl” – jeden z najjaśniejszych punktów tej bardzo dobrej płyty i jeden z najbardziej znanych utworów Toma – to z kolei dość tradycyjna w formie, ekspresyjnie zaśpiewana, ciekawie zaaranżowana (m.in. delikatnie dzwoniący glockenspiel uroczo wzbogacający warstwę rytmiczną) ballada. Bliska temu, co proponował na wczesnych płytach Bruce Springsteen, także za sprawą tekstu, opowiadającego o miłości zwykłych, przeciętnych ludzi z robotniczego Jersey, którzy chcą być ze sobą na przekór różnym kaprysom losu… Boss zresztą włączył „Jersey Girl” (po drobnych korektach tekstu) do swojego repertuaru koncertowego, gdzie utwór ten szybko stał się jedną z ulubionych kompozycji fanów – a 24 sierpnia 1981 w Los Angeles Tom dołączył na scenie do Bruce’a i wykonali „Jersey Girl” razem (co niestety więcej się nie powtórzyło).
Pożegnanie Waitsa z Asylum Records wypadło okazale; tym niemniej, fani zadawali sobie pytanie, co dalej. Zwłaszcza gdy Tom zaczął pracę nad piosenkami do filmu „One From The Heart” Coppoli, który po apokalipsie, jaką była praca nad filmem „Czas Apokalipsy”, postanowił stworzyć prosty w formie, staroświecki musical. Niektórzy co bardziej zagorzali fani nawet krzyczeli „Yoko!”, gdy tylko widzieli panią Waits, uważając, że stanęła ona na drodze rozwoju artystycznego swego męża… O tym, jaki wpływ w istocie Kathleen Brennan wywarła na Toma Waitsa, świat miał się przekonać już za kilka lat. Ale najpierw Tom poświęcił się X Muzie.