Jeżeli ktoś myślał, że wydany przez Soen w 2012 roku debiutancki album Cognitive będzie jednorazowym wybrykiem, grubo się mylił. Piszę to, bowiem Soen to na swój sposób międzynarodowa supergrupa (a z tymi, jeśli chodzi o trwałość współpracy bywa różnie), którą założyły tak znane nazwiska, jak związany niegdyś z Opeth Martin Lopez i Steve DiGiorgio znany z Testament, Death, Sadus i Iced Earth. Dziś tego drugiego z muzyków w składzie kapeli już nie ma, zastąpił go grający na basie Stefan Stenberg. Jest za to nowe dzieło formacji, które ujrzało światło dzienne nieco ponad trzy miesiące temu, podobnie jak pierwsza płyta, nakładem Spinefarm Records.
Trudno było znaleźć recenzję debiutanckiego Cognitive, w której nie porównywano by ich muzyki do Tool. Faktycznie podobieństwo do dźwięków tej amerykańskiej formacji chwilami ocierało się wręcz o ewidentne naśladownictwo. Co ciekawe, mimo tego, zespól zdobył spore uznanie i szacunek, także wśród polskiej publiczności, czego efektem był koncert grupy na Ino-Rock Festival w 2012 roku.
Jak jest na Tellurian? Okładka z intrygującą pracą meksykańskiego artysty José Luisa Lópeza Galvána może wskazywać, że jest inaczej, wszak front Cognitive wyraźnie nawiązywał do Lateralusa. Ale pod względem muzycznym wielkich sensacji nie ma. Bo to właśnie dźwięki ze wspomnianej płyty Tool są sporą inspiracją dla kapeli. To źle? No… niezupełnie. Bo głód, jedynego w swoim rodzaju, brzmienia Tool jest tak duży, że każda dobrze zagrana muza w podobnym stylu wzmaga zainteresowanie. Tym bardziej, że muzykom wyszedł kolejny naprawdę bardzo udany album z nie tylko Toolowymi zapożyczeniami. Te ostanie to głównie wokal Joela Ekelöfa przypominający ten Jamesa Mynarda Keenana, specyficzne brzmienie gitar i równie charakterystyczne brzmienie bębnów. Dochodzi do tego połamana rytmika, rwane riffy i głęboki bas. Sporo tu jednak dźwięków w innym klimacie. Choćby Anathemy. Naprawdę śliczny, obdarzony cudną melodią The Words, mógłby spokojnie trafić na jedną z płyt Brytyjczyków. Wpływy zespołu braci Cavanagh usłyszymy też w finale Koniskas. Słychać też na Tellurian odniesienia do ostatnich dokonań Opeth, gdzieś pobrzmiewa Katatonia. Posłuchajcie zresztą jednej z najlepszych w zestawie kompozycji Pluton.
Siłą Soen jest jednak przede wszystkim świetne budowanie nastroju i klimatu oraz bardzo udane operowanie muzycznym kontrastem. Zderzanie ciętych, selektywnych riffów z ulotnością, wyrażoną natchnioną i delikatną melodyką. Bardzo dobra, chyba jeszcze dojrzalsza od debiutu płyta, bardziej progresywna i zawierająca więcej dźwiękowej różnorodności.