Piątek z Agronomem – odcinek XLII (zaległy).
Być może jednak decyzja Iana Andersona, by zaczekać z pełnowymiarowym albumem koncertowym aż do roku 1978, gdy zespół świętował wydanie 11. płyty w dorobku, nie była tak zaskakująca, jak się mogłoby wydawać. Skład z trasy „Heavy Horses” brzmiał niemal tak energicznie na scenie, co podczas koncertów z wyspy Wight i Carnegie Hall z roku 1970, a do tego wypadał mniej surowo, bardziej dostojnie, szykownie, zastępując wczesną naiwność niesamowitym scenicznym zgraniem i doświadczeniem, do tego w roku 1978 Jethro mieli na koncie szereg wybitnych kompozycji, świetnie sprawdzających się na scenie…
Zapis fragmentu koncertu z 9 października 1978 z nowojorskiej Madison Square Garden, zarejestrowany dla potrzeb programu BBC „The Old Grey Whistle Test”, ukazał się na płycie CD* oraz jako zestaw CD+DVD. Wersja wideo wypadała dość… nietypowo – ponieważ zachowała się niekompletna warstwa dźwiękowa (tak, jak całość przycięto do transmisji), przez pierwsze trzy utwory i mniej więcej od połowy „Locomotive Breath” na ekranie można było podziwiać jedynie fotkę Andersona. Żeby nie było za różowo, wersję CD też przykrojono – wyleciała znakomita większość komentarzy Iana między utworami, no i bisy…
A co zostało? Bardzo dobry zapis Jethro Tull (w nietypowym składzie: John Glascock zaniemógł, jak wtedy sądzono – chwilowo, więc na amerykańską część trasy pojechał z zespołem Tony Williams ze Steeleye Span) na scenie, dość podobny do tego, co mieliśmy okazję usłyszeć na „Bursting Out”. Trochę ciekawostek się pojawia – jest „Heavy Horses”, bez skrzypiec, zagrane bardziej na rockowo, „No Lullaby” ozdobiło efektowne solo fletu, a „Locomotive Breath” rozimprowizowano na wszystkie strony – pojawiło się m.in. długie solo na perkusji. Zespół jest w bardzo dobrej formie (choć momentami słychać, że to nie Glascock gra na gitarze basowej – Williams jest bardzo dobrym basistą, ale trochę brakuje mu wyobraźni poprzednika), zwłaszcza Barlow szaleje na bębnach jak nigdy.
Generalnie ten koncert znów jest głównie frapującą ciekawostką dla fanów zespołu, bo przy swoich zaletach wiele nowego względem epokowej, dwupłytowej koncertówki z roku 1978 ta płyta nie wnosi, a trwający ponad półtorej godziny „Bursting Out” daje jednak pełniejszy obraz Jethro Tull drugiej połowy lat 70. na scenie. Jak najbardziej do posłuchania, ciekawy dokument koncertowy, ale jeśli ktoś chciałby mieć tylko jeden album live Jethro w dorobku, to jednak powinien być to „Bursting Out”.
Na chwilę obecną jest to ostatni oficjalny album CD (DVD parę się ukazało) z archiwalnymi koncertami. Trochę szkoda, bo w archiwum sporo perełek by się znalazło – choćby Jethro Tull na scenie z połowy lat 70., okresu praktycznie nie udokumentowanego na żadnym albumie koncertowym (dwa utwory dla BBC w jednym boxie, jeden z Paryża w drugim, wszystkie z 1975). Choćby niepublikowane koncertowe cudeńka w rodzaju „Ameryki” Bernsteina czy rozimprowizowanego „Stairway To Aqualung”. Fajnie byłoby z oficjalnej płyty posłuchać Jethro odgrywających temat z „Ojca chrzestnego” czy żartobliwą wiązankę tematów z IX Symfonii Beethovena, albo Martina Barre w szalonej popisówce opartej na podwójnym koncercie skrzypcowym Bacha. Nie mówiąc już o różnych cymesach w rodzaju „After You After Me”, „Aurory”, „Drowsy Maggie”… No cóż, może kiedyś…
* - wcześniej na zremasterowanej edycji „Tępego jak cegiełka” jako bonus ukazała się koncertowa wersja „Thick As A Brick”