Piątek (czy raczej: niedziela) z Agronomem – odcinek XXVI.
Jeszcze fani nie zdążyli się dobrze nacieszyć „A Little Light Music”, gdy w siedem miesięcy później, w kwietniu 1993, Ian Anderson przygotował kolejną niespodziankę. Wszak Jethro Tull stuknęło równe ćwierć wieku… Rocznicę uświetnił czteropłytowy, efektownie wydany box, drugi w zespołowym dorobku po „20 Years Of Jethro Tull”.
Drugi i – niestety – już nie tak interesujący jak poprzedniczka. „20 Years…” miał ogromną wartość dla fanów z uwagi na potężną porcję trudno dostępnych nagrań pozaalbumowych (trudno dostępnych w 1988 – obecnie znakomita większość została wydana jako bonusy wznowień katalogowych albumów Jethro). Natomiast dwie z czterech płyt „25th Anniversary Box Set” to nagrania koncertowe, jedna obejmuje zremiksowane klasyki zespołu, jedna zaś – nagrane na nowo kompozycje z różnych albumów Jethro.
Najciekawiej wypadają nagrania koncertowe. Płytę nr 2 zestawu wypełnił zapis występu w nowojorskiej Carnegie Hall z roku 1970 (niepełny; dwa pominięte nagrania – „By Kind Permission Of” i „Dharma For One” wypełniły kiedyś jedną ze stron zestawu „Living In The Past”) – bardzo ciekawy, intrygujący dokument scenicznych poczynań zespołu w początkowym okresie działalności, tuż przed wydaniem arcydzieł „Aqualung” i „Thick As A Brick”. W repertuarze znalazła się zresztą wczesna postać „My God”, przedstawiona w luźnej, podszytej blues-rockiem wersji z długim popisem na flecie – trochę może bałaganiarska, ale już frapująca. Dla fana tej wczesnej inkarnacji Jethro, gdzie dość surowy blues-rock ścierał się z folkiem, a Ian dopiero krystalizował dojrzałe brzmienie zespołu, jest to dokument bardzo cenny: kawał solidnego, rockowego grania na dobrym poziomie, nawet jeśli solowe okienko Martina Barre’a w pewnym momencie zaczyna nużyć. Natomiast płyta nr 4 to – zgodnie z tytułem – chronologiczny przelot przez różne wcielenia Jethro Tull. Są dwa nagrania koncertowe ze Sztokholmu z 1969, z czasów, gdy Jethro wychodziło z etapu zespołu blues-rockowego i zaczynało pełnowymiarowy flirt z folkiem; jest fragment „A Passion Play” (Paryż, 1975) i szalone połączenie fragmentów płyty „Aqualung” z angielską pieśnią patriotyczną z początków XX wieku (Londyn, 1977) – to już Jethro dojrzałe, jakie znamy z frapującego „Bursting Out”. Intrygująco wypada mocno elektroniczny, środkowy fragment „Seal Driver”, zarejestrowany w Hamburgu w 1982 – inne fragmenty tegoż koncertu znalazły się na „20 Years…” (ukłony w stronę imć Vettese’a – być może najbardziej niedocenionego muzyka w dziejach Jethro). Są mocno elektroniczne (perkusja!) fragmenty koncertów z Hammersmithn Odeon z 1984 i wreszcie wybór z tras z 1991 i 1992 promujących „Catfish Rising” – oprócz nowych rzeczy w rodzaju „Budapest” (piękna wersja nagrana w szwajcarskim Leysin w 1991) czy szczególnie wciągająco zagranego „Kissing Willie” (Tallinn, też 1991) znalazło się miejsce na przypomnienie utworów z początku działalności Jethro – „Piosenki dla Jeffreya” czy „Żebraczej farmy”…
Pierwsza płyta tego zestawu to natomiast wybór spośród najciekawszych kompozycji zespołu z lat 1969-1982. Wszystkie kompozycje przemiksowano – co prawda nie ma aż tak szalonych zmian jak w nowych miksach wydanych na „20 Years…” (gdzie np. „Moths” odarto prawie całkowicie z orkiestracji i klawiszowych wstawek, co odebrało sporo uroku temu utworowi). Ot, czasem coś brzmi mocniej, czasem bardziej do przodu wysunięte są gitary – jak w „Cross-Eyed Mary”, które nagle nabrało prawdziwie rockowej mocy. Czasem nieco bardziej uwypuklono różne pochowane w tle brzmieniowe niuanse („Heavy Horses”), czasem bardziej zaznaczono instrumenty klawiszowe („Songs From The Wood”). „Black Sunday” w tej podszlifowanej wersji nabrała szlachetności, stała się jakby dystyngowana, elegancka. Natomiast płyta nr 3 to nagrane na nowo różne klasyczne kompozycje zespołu. No cóż – kilka miesięcy temu, przy okazji premiery nowej wersji „Śnieżnej Gęsi”, koledzy Wojtek i Mariusz wystarczająco dokładnie napisali, co o tego typu projektach sądzą. Na ogół te nowe wersje nie wnoszą za wiele: w sensie, że co nieco nowocześniej brzmią klawiatury w „Thick As A Brick” albo „My God”, że brzmieniowo i produkcyjnie zwłaszcza w starszych utworach słychać, że to rok 1993… Choć czasami panowie co nieco poprzerabiali. „A New Day Yesterday” (tak swoją drogą, porównując ze starą wersją: słychać, jak bardzo na niekorzyść zmienił się głos Iana po nieszczęsnej operacji) przyjemnie rozimprowizowali w studio. Całkiem ładnie unowocześniono, podelektronizowano „Bouree” (!) – to była decyzja bardzo ryzykowna, ale ta nowoczesna elektronika naprawdę wzbogaciła ten utwór. „Cheerio” przerobiono na kompozycję intrumentalną, opartą na melodyjnej partii gitary akustycznej (choć Barre popisuje się też ładnym, stonowanym solem gitary elektrycznej). Podobnie wypadła „Jack-A-Lynn”. Nie obyło się, niestety, bez przykrej wpadki: co podkusiło Iana, żeby przerobić taką perełkę jak „The Whistler” na hałaśliwy rockowy instrumental, tego się chyba nie dowiemy.
„25th Anniversary Box Set” od strony muzyczno-historycznej okazał się dla wiernych fanów Jethro Tull wyraźnie mniej interesującym zestawem niż „20 Years Of”. Natomiast dla słuchaczy, którzy poszukiwali Jethro w pigułce, Anderson przygotował wydany jeszcze wiosną 1993 zestaw „The Best Of Jethro Tull – The Anniversary Collection”, dwupłytowy zbiór najważniejszych kompozycji zespołu. Ale o fanach spragnionych nieznanych rarytasów i zachomiczonych po archiwach perełek Ian też pamiętał. Przygotował dwupłytowy gwiazdkowy prezent – a o nim więcej w kolejnym odcinku.