Dla tych, którzy docenili wreszcie Magentę słuchając jej ostatniego wydawnictwa „Metamorphosis” i mają spore zaległości w „starym materiale” to DVD jest znakomitą okazją do szybkiego zapoznania się z wcześniejszymi dokonaniami zespołu. Błyskotliwa, fajnie zrealizowana, pełna uroku, pierwsza koncertowa, wizyjna płytka w historii grupy zawiera występ zarejestrowany 14 maja 2005 roku w kameralnym The Pop Factory w Porth, w Północnej Walii.
Najpierw może o tym, co i... jak słychać. Materiał jest bardzo reprezentatywny i przekrojowy. Dostajemy bowiem trzy kompozycje z debiutanckiego „Revolutions”, w tym rozbudowane, wielowątkowe „Children Of The Sun” i „The White Witch”. Są także dwie rzeczy z krążka „Seven” („Gluttony”, „Pride”) i utwory z dwóch EP-ek „I’m Alive” oraz „Broken”. Możemy również wysłuchać pięknej piosenki „Demons”, która już po ukazaniu się tego DVD znalazła się na albumie „Home”. Ową reprezentacyjność podkreśla dodatkowo okładka, która w centralnie umieszczonej nań kuli przypomina płyty, z których pochodzą nagrania. Świetny dźwięk (mix 5.1), dobra forma muzyków – może niezbyt ekspresyjnych, za to skoncentrowanych na swoich instrumentach – zapewniają komfort naszym uszom.
A cóż możemy zobaczyć? Przede wszystkim wyjątkowo cudnie wyglądającą Christinę Booth w białej, skromnej sukience z kwietnym wzorem, pląsającą boso po scenie. Eeech…, gdyby była kiedyś moją nauczycielką matematyki, może pokochałbym ten znienawidzony przeze mnie przedmiot i dziś nie pisałbym tych słów, tylko parał się jakimiś całkami i silniami. Póki co żałuję, że nie siedziałem trzy lata temu w The Pop Factory w jednym z pierwszych stolików, między którymi pod koniec koncertu Booth powabnie się przechadzała. Co jeszcze? Ciekawe, rozbudowane światła, ekran z wizualizacjami za plecami muzyków, skromna (wszak kameralny klub) ale oddana publiczność (listę ponad stu gości możemy przeczytać po otworzeniu pudełeczka!) siedząca przy stolikach z ustawionymi nań świecami. Wszystko to sprawia wrażenie oglądania czegoś wyjątkowego i na swój sposób wysublimowanego.
Ci, którym nie wystarczy prawie 110 – minutowy koncert, mogą jeszcze pogrzebać w licznych, choć krótkich, trwających od trzech do pięciu minut dodatkach. Są oczywiście standardowe wywiady z dwiema najważniejszymi postaciami Magenty - Robem Reedem i Christiną Booth (możemy się z nich dowiedzieć między innymi o ich muzycznych inspiracjach i ulubionych kompozycjach granych na żywo), wizyta w studiu Reeda, galeria zdjęć pokazująca Magentę podczas festiwalu ROSFest 2005 oraz „sceniczny” klip do kompozycji „Broken”. No i mamy jeszcze entuzjastyczne wypowiedzi fanów (wiem, że to norma…, przecież innych się nie „puszcza”… ale ja podpisuję się pod każdym wypowiedzianym słowem) i szczególną, kolejną dla nich pamiątkę – krótki filmik rejestrujący wejście na salę każdego fana z osobna!
Milutka rzecz. Pozostaje już tylko czekać na pierwszy koncert Magenty w Polsce, który ciałem się stanie już chyba… niebawem. I jeszcze jedna uwaga… W zestawie utworów zapisanych na płycie nie uwzględniono rozpoczynającego koncert „Intro” czyli tak naprawdę kompozycji „Opus 3” zawartej na EP-ce „Broken”