ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Porcupine Tree ─ Fear of A Blank Planet w serwisie ArtRock.pl

Porcupine Tree — Fear of A Blank Planet

 
wydawnictwo: Roadrunner Records 2007
 
1. Fear Of A Blank Planet [7:28]/2.My Ashes [5:07]/3.Anesthetize [17:42]/4.Sentimental [5:26]/5.Way Out Of Here [7:37]/6.Sleep Together [7:28]
 
Całkowity czas: 51:43
skład:
Steven Wilson - Vocals,Guitars, Piano, Keyboards/ Richard Barbieri - Keyboards and Synthesizers/ Colin Edwin - Bass Guitars/Gavin Harrison - Drums guests: Alex Lifeson - Guitar solo on "Anesthetize"/Robert Fripp - Soundscapes on "Way Out Of Here"/John Wesley - Backing Vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,13
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,4
Album słaby, nie broni się jako całość.
,7
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,5
Dobra, godna uwagi produkcja.
,15
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,22
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,60
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,114
Arcydzieło.
,183

Łącznie 425, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.08.2007
(Gość)

Porcupine Tree — Fear of A Blank Planet

Steven Wilson na najnowszej płycie swojego zespołu po raz kolejny potwierdza, że jest bardzo utalentowanym, ale i konsekwentnym artystą.
Od czasu wstąpienia w szeregi Porków perkusisty Gavina Harrisona zespół stopniowo zaostrzał brzmienie. Moment przełomowy wyznaczyła płyta "In Absentia", w którym Porki połączyły piękne melodie z ciężkimi gitarowymi riffami. Kolejna płyta, "Deadwing", była kontynuacją powziętego kierunku muzycznego. Także i tym razem grupa (już pod nowym szyldem wydawniczym) nagrała płytę dość ciężką, a przy tym przepełnioną uczuciem zatroskania o stan naszej cywilizacji, która wychowuje swoje dzieci w otoczeniu elektronicznych zabawek.
Płytę otwiera motoryczny utwór tytułowy charakteryzujący się ostrymi riffami i dość przebojowym refrenem, wieńczy go zaś piękna, rozmarzona końcówka w najlepszym wilsonowskim stylu. Takich odwołań do przestrzennego grania znanego z wcześniejszych płyt Porcupine Tree znajdziemy jeszcze na tej płycie co najmniej kilka. Jak choćby spokojniejsze utwory "My Ashes" i "Sentimental", tradycyjnie inspirowane zespołami pokroju Pink Floyd. Nie trzeba chyba dodawać, że melodie zasłyszane w tych piosenkach zostają w uszach na długo.
Podobnie jak na poprzednim albumie, także tutaj nie zabrakło miejsca na rozbudowany utwór z progresywnym zacięciem. "Anesthetize" zaczyna się dość onirycznie by z czasem przejść przez orientalnie przyprawione gitarowe solo autorstwa Alexa Lifesona z grupy Rush. Atmosfera powoli zagęszcza się, budując odpowiedni klimat, którego punktem kulminacyjnym staje się wybuchowa część środkowa z niemal death-metalową wstawką i mocnym, chwytliwym refrenem. Zwieńczeniem suity jest zaś piękna koda, misternie utkana z pojedynczych uderzeń w struny gitary. Tu znowu wraca klimat wczesnych nagrań Stevena Wilsona.
Dwa ostatnie utwory stanowią chyba największą niespodziankę na płycie, są bowiem odejściem od typowego wyobrażenia stylu zespołu. "Way Out Of Here" ma wyciszony początek, ale nabiera dynamiki z nadejściem pierwszego refrenu. Bardzo ciekawie prezentuje się część środkowa, jak i zakończenie, z ciekawą partią perkusji i zagrywkami gitarowymi w stylu King Crimson. Płytę zamyka chyba najmniej "porkowy" numer w najnowszej historii grupy - "Sleep Together". Przesiąknięty industrialnym duchem budzi skojarzenia ze stylistyką trip-hopową, ale i mrocznym graniem a'la Nine Inch Nails. Do tego dochodzi bonhamowski rytm perkusji i genialnie zaaranżowana sekcja smyczkowa. Zdecydowanie najbardziej oryginalny i najlepszy numer na płycie.
Najnowsza propozycja brytyjskiego kwartetu jest zatem niczym innym, jak potwierdzniem obranej przed kilkoma laty ścieżki muzycznego rozwoju. Jest to bez wątpienia bardzo mroczny album o bardzo pesymistycznej wymowie (wystarczy przeczytać teksty wydrukowane w książeczce). Fani zespołu z czasów płyt "The Sky Moves Sideways" i "Signify" mogą czuć się zawiedzeni, że Steven Wilson uderzył w ciężkie, metalowe tony. Niemniej jednak artyście należy się szacunek za to, że się nie powtarza i każda kolejna płyta jego zespołu jest sporym wydarzeniem artystycznym. Być może nie jest to najlepsza płyta tego roku, ale na pewno jedna z najważniejszych.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.