Do napisania niniejszej recenzji skłoniły mnie dwie rzeczy.
Pierwszą, niewątpliwie najważniejszą jest fakt ukazania się najnowszego dziecka formacji, która uważana jest za jedną z pionierskich gatunku przeze mnie ukochanego. Obok tego nie mogę i nie chcę przejść obojętnie. Przecież śledząc poczynania juniorów muszę mieć non-stop baczenie na seniorów progmetalowej rodzinki.
Drugim impulsem była recenzja tandemu moich redakcyjnych kolegów, która się niedawno pojawiła na łamach Artrock.pl. Nie tyle recenzja ile moim zdaniem odrobinkę skandalizująca ocena. Nie chce tu wnikać czy wynikała ona ze średniej arytmetycznej (LOL) czy też jest faktycznym odzwierciedleniem zdania Szanownego Koleżeństwa. Troszkę popolemizuję aby Czytelnik nie pozostał unieruchomiony z otwartymi ustami chociaż nie wątpię, że każdy ma uszy i sam najlepiej potrafi ocenić.....
Nie trzeba być wielkim znawcą twórczości Dream Theater aby się zorientować, że każda ich płyta jest inna i często stoi w opozycji do wydawnictwa poprzedniego. Doskonale pamiętam ile emocji wywołała Falling Into Infinity, która miała nieszczęście ukazać się tuż po kultowym i uznawanym przez większość za szczytowe osiągnięcie Teatru Marzeń Awake (A Change Of Season z racji pewnej odmienności nie liczę). Już wtedy nasłuchałem się chóralnego głosu malkontentów typu „DT umarło”. Tym razem ów skowyt dziwnie się powtarza. A i owszem. Octavarium może być porównywane do Falling Into Infinity jednak nie tyle poprzez podobieństwa kompozycyjne ile dzięki ciężarowi gatunkowemu. Śmiem nawet zaryzykować teorię, iż kto entuzjastycznie przyjął FII ten pozytywnie odbierze Octavarium. Czyli mamy pierwszą cechę Octavarium – płyta stonowana przez co różniąca się bardzo od poprzedniej Train Of Thought, która (zapożyczając określenie Piotra Kaczkowskiego o Budgie sprzed wielu lat) ważyła tony. Zresztą wiecznie niezadowoleni i na ToT kręcili nosami, że niby zbyt ciężka i techniczna. Tak źle i tak niedobrze:-). Zatem Octavarium jest stonowane i melodyjne. Zaraz....czy melodyka jest czymś nowym w twórczości Dream Theater? Oczywiście nie. Towarzyszyła im od zawsze. Na każdej płycie możemy odnaleźć mniej lub więcej fragmentów nawet „lajtowych”.
Czyli mamy stonowanie i melodykę. Koniecznie należy tu dodać przestrzeń wspaniale korespondującą z okładką. Zatem kontrast w stosunku do nieco klaustrofobicznej ToT. To nagłe uwolnienie się tak dużej dawki przestrzeni daje uczucie wyzwolenia artystycznego. Czy się mylę? Być może. Jednak mam podejrzenie graniczące z pewnością, że taka płyta była muzykom z Dream Theater potrzebna – rodzaj łapczywie nabranego powietrza po wynurzeniu się z oceanicznych głębin.
Kolejną cechą Octavarium jest ukłon oddany Wielkim. Wymienić tu można Pink Floyd, Yes, Metallica’ę czy nawet Ozzy Osbourne’a (jednoznaczny riff kończący Sacrificed Sons). Plagiat – krzykną malkontenci – Dream Theater to the best cover band ever!!! A ja się pytam co jest złego w nawiązywaniu do wielkich poprzedników jeśli nie jest to nachalne i służy raczej jako narzędzie w konstruowaniu własnego przesłania? Przecież jest tajemnicą poliszynela, że właśnie płyty „niby tych okropnych plagiatorów” stanowią influencję rzeszy młodych i gniewnych muzyków podążających niełatwą ścieżką progmetalowych dźwięków.
Mimo wspomnianej odmienności Octavarium zespół przez cały czas wydaje się puszczać oko do słuchacza – „hej, to cały czas my, Dream Theater!!!”. Czy to zgrabne nawiązanie do This Dying Soul w The Root Of All Evil, czy też sporadyczne rozwiązania i brzmienia kojarzące się ze okresem FII, SFAM i 6DOIT. Jakoś nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej. Czy faktycznie oczekujemy od Teatru Marzeń aby nagrał KOMPLETNIE inną muzykę w stylistyce np.drum & bass, techno lub avant-metal? Myślę, że nie i podobnego zdania są członkowie Dream Theater, którzy doskonale orientują się jakie są wobec nich oczekiwania. I jak tu pogodzić jedno z drugim? Jak zaskakiwać, a jednocześnie zaspokoić wiernych fanów? Jak zachować palmę pierwszeństwa progresywnego metalu (mniej lub bardziej tradycyjnego) i w tym samym czasie zaproponować zwrot w nieco innym kierunku? Oj, trudne to zadanie, któremu podołać mogę jedynie muzycy i kompozytorzy klasy Aktorów Teatru Marzeń. W sukurs wezwano nawet „żywy” kwartet smyczkowy i najprawdziwszą orkiestrę łechczącą nasze zmysły w ostatnich dwóch, najdłuższych utworach.
Kolejnym utrudnieniem w „chłodnej” ocenie Octavarium jest poprzeczka, którą podnosi się zespołowi z takim stażem i dorobkiem. Wiem, że to prawie niemożliwe ale wyobraźmy sobie gdyby omawianą płytę nagrała młoda, nikomu nie znana kapela. Cmokaniom i zachwytom nie byłoby końca. Jednak szlachectwo zobowiązuje i bywa przekleństwem – słuchacz w żaden sposób nie jest w stanie zapomnieć o poprzednich siedmiu albumach – permanentny kontekst.
Następnym elementem utrudniającym życie Teatrowi Marzeń jest niewątpliwie odniesiony sukces komercyjny, co biorąc pod uwagę ciągle jeszcze stosunkowo małą popularność progmetalu jest rzeczą niezwykłą. Oczywiście ów sukces wyzwala w ludziach demony zazdrości i złośliwości. Każda kolejna płyty DT staje się zatem wspaniałym obiektem ataków, chłopcem do bicia. Co to za przyjemność dowalić debiutantowi i to znanemu wąskiej grupie osób? Proszę, oto jest bohaterstwo – obrzucanie błockiem tych z pierwszych stron muzycznych gazet. Ufff, jak dobrze ulżyć sobie od czasu do czasu...:-). Dużo trudniej sprecyzować swoje oczekiwania, a jeszcze trudniej (co dotyczy muzyków) usiąść i skomponować coś lepszego...
Jedynym, moim zdaniem, zgrzytem Octavarium jest utwór I Walk Beside You – wręcz zbyt „upopowiony” mogący kojarzyć się z twórczością U2. Jakoś nie pasuje mi do reszty materiału. Wyrywa się niczym przysłowiowy Filip z konopi. Czy nie lepiej było umieścić go na jakiejś EP-ce (wzorem np. podobnego z założenia To Live Forever) ? Hmmm...
Kończąc swój wywód chciałbym przypomnieć znaczenie oceny 8 – bardzo dobra pozycja, mocno polecana. Uważam, że Octavarium jest bardzo dobrą pozycją i gorąco polecam ją każdemu...a już kompletnie nie wyobrażam sobie aby fan progmetalu nie zapoznał się z tym wydawnictwem. Być może tym razem płyta Dream Theater nie znajdzie się na topie notowań. Ile można? Czas na odpoczynek na dalszych miejscach zestawień najlepszych płyt progmetalowych A.D.2005........bo do tej grupy z pewnością Octavarium należy.