Dream Theater od kilku lat jest niewątpliwie moim ulubionym zespołem. Może zabrzmiało to nieco infantylnie, ale mógłbym napisać książkę o tym, ile magicznych chwil i wspomnień łączy mnie z ich muzyką. Kolejny album i kolejne oczekiwania – w którym kierunku pójdzie tym razem grupa, w mistrzowski sposób bawiąc się dźwiękami? Przy okazji "Train Of Thought" byłem kupiony od razu – metalowe oblicze mocno tkwiące w romantycznej przeszłości powaliło mnie na kolana. Po kilkukrotnym przesłuchaniu "Octavarium" byłem w szoku – pierwszy raz nie widzę miejsca dla wydawnictwa DT w moim zbiorze! Płyta po prostu mi się nie podobała - nieciekawe utwory, popowe zapędy, mało nawiązań do przeszłości. Jednak po kilkutygodniowej kwarantannie i niedawnym koncercie grupy w Poznaniu, uważam, że na "Octavarium" znajduje się wiele świetnej muzyki, trzeba tylko ją odszukać pod przykrywką prostoty i banalności.
Po wielu przemyśleniach stwierdziłem, że ósme już uderzenie Amerykanów jest wypadkową "Falling Into Infinity", "6DOIT" i "Awake". Delikatne, nastrojowe obrazy, łączą się z metalowymi, szaleńczymi galopadami. Panowie nie szafują już tak bardzo technicznymi łamańcami, jak to było przy okazji 2 ostatnich płyt. O wiele więcej tu uczuć i lirycznego przekazu. Album wydaje się jakby bardzo osobisty, muzyka niejednokrotnie schodzi na drugi plan (co było właśnie zadrą w ciele wszystkich spragnionych powrotu prog-metalowej, bezbłędnej maszyny). Bardzo ważnym elementem tego wydawnictwa są teksty. Jedne z najlepszych, najbardziej metaforycznych od czasów "Images And Words".
"The Root Of All Evil" (który zaczyna się niczym podrasowana wersja "Refuse-Resist" Sepultury), to mocny kopniak w jaja, tak samo jak "Panic Attack" i "Never Enough". Te trzy utwory to właściwie jedyne szybsze, typowo metalowe momenty na płycie. Dream Theater odchodzi coraz bardziej od klasycznej formuły na rzecz innowacji w brzmieniu i nowoczesnego oblicza. Wokale Jamesa są często modulowane, gitary dziwnie przesterowane, nawet Jordan eksperymentuje z nowymi, dziwnymi technikami. Cała ta futurystyczna otoczka skłania oczywiście do porównań z "Falling Into Infinity", i są to porównania jak najbardziej trafne. Wystarczy się wsłuchać w "The Answer Lies Within" ("Hollow Years"), albo "These Walls" ("Burning My Soul"). “I Walk Beside You", jak to już wszyscy zauważyli, czerpie z twórczości U2. Jest to na pewno spore zaskoczenie, nie ukrywam tego, jednak efekt jest moim zdaniem bardzo dobry. Osobny temat to najdłuższe na płycie "Sacrificed Sons" i suita "Octavarium". Osobiście mógłbym analizować te kompozycje bardzo długo, jednak ogólne wrażenie jest po prostu znakomite. Może nie są to koncertowe killery (o czym się przekonałem niedawno), ale bardzo intymne wulkany uczuć, ambitne muzyczne misterium.
Dream Theater nowym krążkiem pokazał się z zupełnie innej strony. Panowie nagrali album podążając nie za modą i oczekiwaniami, a za swoimi uczuciami i aktualnymi, lirycznymi nastrojami. "Octavarium" to mądre, dojrzałe dzieło, i na pewno stanowi ważny rozdział w życiu Nowojorczyków. Oby więcej takich płyt - może nie powalających i zachwycających swym bogactwem instrumentalnym, a delikatnych i stonowanych, gdzie prawdziwy urok i piękno kryje się naprawdę głęboko…