Dziwny jest ten świat....w czwartek wieczorem otrzymałam płytę. Pomyślałam: Ot to może być fajna płyta, poza tym jako przedstawicielka nurtu „antywilsonowskiego” mogę trochę się nad płyta poznęcać (że już nie wspomnę o samym IDOLU panienek w powyciąganych swetrach;). Spojrzałam na okładkę: płyta nie za długa ( takie pół pierwszej płyty The Flower Kings..:-). Okładka i książeczka intrygująca. Muzyka znana, teksty będą niezłe i w ogóle...może nie do końca wesołe ale...warto będzie tego posłuchać...
...w piątek...w a w piątek 7 maja moje odczucia się zmieniły...
Historia jest prosta. Spotkało się dwóch facetów i postanowiło zadziałać razem. Jeden to Anglik, drugi Żyd...efektem tej współpracy są wymienione powyżej utwory...
To tak naprawdę niezła płyta, bardzo przestrzenna, dobrze wyprodukowana, świetnie zagrana i...PIĘKNA. Staram się w moich recenzjach unikać tak błahego, a zarazem trudnego słowa, jakim jest PIĘKNO. W przypadku Blackfield...to Piękno ma trochę złowieszczy charakter.
..this is my dream...
I’ve never seen her but I have Photographs…
Świetne nagrania. Tu się nie myśli, czego się słucha, tu się słucha a potem się myśli. Przewrotne. Tylko 10 króciutkich numerów i DOSYĆ. NIC więcej. Prostota tych utworów jest tak ujmująca, że ...
... tak, ale nie brakuje mi w tej wyciszonej muzyce zabójczych temp i szalonych solówek, połamanych rytmów, którymi zachwycają się niektórzy. I to jest niewątpliwy atut tego wydawnictwa. Umiejętne operowanie ciszą....
Muzyka jest OCZYWISTA...i bardzo PROSTA, wręcz aptekarsko PROSTA. Ale czy oznacza to, że w przypadku Blackfield mamy do czynienia tylko z zimną , wyrachowaną KREACJĄ i...tymi przysłowiowymi czterema akordami, które przyniosą artyście miliony? Otóż nie...
Dzielę się z Wami moimi refleksjami na temat płyt, których słucham, ale uwierzcie mi, ze nie jest to sytuacja zbyt wygodna. Czasami słucham powierzchownie i wówczas dopada mnie jak zmora pytanie:
DLACZEGO NIE ZAMKNIESZ PO PROSTU UCZU I NIE SPĘDZISZ TAK JAK KIEDYŚ WIECZORU I NOCY TYLKO I PO PROSTU SŁUCHAJĄC?
Och, jakże mi brakuje teraz przyjaciela z otwartą głową, który w trakcie nocnej debaty pomógłby mi określić lub otworzył drzwi na MUZYKĘ...
Przyjacielu: co jest ważniejsze szlachetne brzmienie czy...chropawe i brzydkie jest piękne, a może piękne bywa chropawe i brzydkie....? Nie wiem...a przecież jako „dziennikarka” próbuję znaleźć na potrzeby słuchaczy odpowiednią definicję tego, co opisuję. A później idzie to w świat.
......It’s cloudy now.. .It’s getting cloudy now......
Najpiękniejszy utwór na płycie: tak smutny i chwytający za serce. Nie jest to bynajmniej tani chwyt, na który dają się złapać egzaltowane dziewczęta. Nie...to piękno wychodzące gdzieś z głębi serca i uderzające prosto w twarz, powodujące piekący ból...nie to tylko łzy...ściekające po policzkach.... Czy można być zakochanym w utworze muzycznym? Tak ...widocznie można...
The Hole in Me....zamknęłam oczy...ale nie widzę nic....za to słyszę...Śmierć na pięć Republiki. Mały plagiat, czy niezamierzone podobieństwo? Sama nie wiem....
..the Hole in Me...I cannot reach......
Blackfield...pozornie proste piosenki, które przy odrobinie szczęścia zawojowałyby listy przebojów, ale jednak...
..mają coś w sobie, co nie pozwala spać, skupić się na czymś innym, absorbują i przykuwają do fotela...i...
W nocy...przy lampce... wina.. metafory, styl, argumenty, przy pomocy których pisze się o MYZYCE powinny rodzić się powoli, bez pośpiechu.
Oj chciałabym Przyjacielu pokłócić się z Tobą o pryncypia i akcydentalia. Nawet może skoczyłabym Ci do gardła, a potem śmiertelnie się obraziłabym (ale tylko na minutę dwadzieścia sekund)...działoby się cos... a tak...środek nocy, pozaciągane zasłony, blady płomień świecy, odblask kontrolek sprzętu i ..kłótnia z samą sobą...
...Muzyka w sam raz na środek nocy, gdzieś daleko od zgiełku codzienności, pogoni za biznesem i ucieczka przed samą sobą....
Posłuchajcie i oceńcie sami.... ci, którzy kochają Porcupine Tree będą zadowoleni i płytę „kupią w ciemno”. Tacy, jak ja...którzy za Stevenem Wilsonem nie przepadają potraktują Blackfield jako ciekawostkę. Świetna ta ciekawostka...oby takich więcej.
Ciekawe rzeczy wydają w Izraelu...