„If I Could Only Remember My Name” pierwsza solowa płyta Davida Crosby’ego powstała w 1971 roku, a pomocą w jej nagrywaniu służyli członkowie m.in. Grateful Dead, Jefferson Airplane oraz grupy Santana. A zawiera muzykę pachnącą dojrzałymi, soczystymi owocami targanymi ciepłym letnim wiatrem.
David Crosby amerykański wokalista i gitarzysta, współzałożyciel grupy The Byrds, a także znany z występów w supergrupie Crosby,Stills, Nash & Young, zdecydował się nagrać płytę firmowaną własnym nazwiskiem z urzekająco piękną muzyką, bardzo mocno przesiąkniętą latami sześćdziesiątymi i tym co wtedy działo się w Stanach. Młodzieńcze ideały wprowadzające nowy ład w skostniałe społeczeństwo, dzieci doktora Spocka na krótki czas, przez mgnienie chwili, zawładnęły młodzieżą na całym świecie. I ta radość z tworzenia muzyki, z przemierzania nowych ścieżek sprawiła, że powstawały takie płyty jak „If I Could Only Remember My Name”.
Crosby samodzielnie napisał sześć utworów, dwa powstały z pomocą przyjaciół: Graham Nasha i Neila Younga oraz Jerry’go Garcii wraz z Philem Leshem i Michaelem Shrievem, a jeden jest tradycyjną pieśnią. Otwierający płytę utwór „Music Is Love” nawiązuje do utworów wykonywanych w grupie CSN&Y i wydanego niewiele wcześniej wspaniałego „Deja Vu”. Spokojne, liryczne pełne subtelnych dźwięków numery takie jak: „Tamalpais High/ At Abort 3/”, „Laughing” czy też „What Are Their Names” tworzą klimat radości, ale też melancholijnej pustki, zaznaczają że coś się powoli kończy. Natomiast w utworze „Cowboy Movie” utrzymanym w klimacie folkowo-bluesowym zachwyca gitara Garcii, którego gra pląta pajęczyny letniej sieci w zachodzącym słońcu poruszając misternie utkane dźwięki babiego lata. A harmonia brzmień stworzona a cappella z wokaliz Crosby’ego w utworze „I’d Swear There Was Somebody Here” powoduje, że płyta kończy się powoli w nadchodzącym wieczorze z niezapomnianym zapachem kwitnącego kwiecia.
Album doszedł do 12 miejsca listy Bilboardu, a w 2010 roku na liście najlepszych wydanych albumów wg oficjalnej watykańskiej gazety L’Osservatore Romano zajął drugie miejsce po „Revolver” The Beatles.
David Crosby kolejną swoją solową pracą pochwalił się dopiero szesnaście lat później wydając wcale nie gorszy album, zatytułowany „Oh Yes I Can”.