Czas na trzecią z serii czterech winylowych reedycji albumów Millenium wydanych zimą tego roku. Sporo ostatnio obcuję z muzyką tej krakowskiej grupy i muszę przyznać, że doskonale rozumiem lidera zespołu przypominającego kolejne tytuły na czarnych płytach. Bo muzyka Millenium faktycznie brzmi pełniej i szlachetniej z tego przeżywającego swój renesans nośnika. I nie powinno to dziwić, wszak progresywny rock, któremu od lat hołdują krakowianie, swoje najpiękniejsze chwile przeżywał w latach siedemdziesiątych, kiedy najważniejsze dzieła stylu trafiały do słuchaczy tylko na winylach. Dziś cała ta winylowa kultura słuchania muzyki, rozpoczynająca się już od powolnego zdjęcia folii z dużej koperty i szczegółowego przejrzenia albumowej grafiki, idealnie sprawdza się przy płytach grupy Kramarskiego.
Pierwotnie Puzzles ukazały się niemalże pięć lat temu i… trafić na album winylowy wręcz musiały. Jeszcze przed premierą krążka lider grupy mówił, że to ukłon dla jego ukochanego Floydowego The Wall. Do tegoż nawiązywała okładka, a do „klasycznych, winylowych czasów” - długość materiału - dziewięćdziesiąt minut podzielone na dwie płyty. Do tego, te ostatnie były malutkimi replikami czarnych płyt.
Tym razem wszyscy ci, którzy narzekali na to, iż Kramarski „obcinał” wcześniejsze wydania, aby zmieścić się w trzech kwadransach, mogą czuć się usatysfakcjonowani. Na winyl trafił bowiem cały album z drobniutką tylko roszadą – zamianą kolejności kompozycji Time Is The Great Healer i Puzzles. Pod względem graficznym nie ma wielkich zmian, wszystkie obrazy ilustrujące poszczególne utwory trafiły do wnętrza otwieranej koperty razem z tekstami w języku angielskim i polskim. Inną sprawą jest, iż słuchacze o nieco słabszym wzroku będą musieli się w nie wczytywać z… lupą. Ciekawostką może być jednak to, iż etykieta na płycie ze stronami C i D zawiera - w odróżnieniu od wersji pierwotnej - puzzle koloru czarnego. Uważne oko zauważy też w prawym dolnym rogu zmianę czcionki w zapisie nazwy zespołu (to już nowe logo grupy) i tytułu płyty oraz fakt, że puzzli na okładce jest zdecydowanie więcej.
To album na swój sposób wyjątkowy w historii Millenium, bo po raz pierwszy dwupłytowy, oczywiście przybierający charakter konceptu, tym razem o związku kobiety i mężczyzny. Muzycznie też wszystko podporządkowane jest konceptowi, a całość spaja piękny przewodni motyw melodyczny pojawiający się w Eden? i powracający w Broken Rule oraz w We Try Again. Cóż, klasyczne, stylowe Millenium w ładnej oprawie, do tego obowiązkowo w kolekcjonerskim (250 ręcznie sygnowanych kopii) wydaniu.