Seasonal to solowy projekt Macieja Sochonia. Niewiele wiadomo o nim samym, jak i o tworzonym przez niego projekcie, gdyż informacje zawarte na profilach Facebook i Bandcamp są dosyć lakoniczne. Pierwsze nagrania pod tą nazwą rejestrowane ponoć były już w 2007 roku. I wydany w ubiegłym miesiącu Loneliness Manual nie jest pierwszą produkcją artysty, bowiem w 2012 muzyk opublikował (jak domyślam się tylko w formie elektronicznej) zbiór kompozycji zatytułowany Noises & Clicks, zaś w 2014 roku In Difference.
Loneliness Manual przynosi jedenaście kompozycji i prawie godzinę, w zdecydowanej większości, instrumentalnej muzyki operującej przede wszystkim nastrojem i będącej rozwinięciem oraz kontynuacją muzycznych pomysłów zawartych na wspomnianych już dziełach Noises & Clicks i In Difference. Wszystkie utwory rozwijają się niespiesznie i mają bardzo oniryczny, nostalgiczny charakter ocierający się niekiedy o lekką psychodelię. To muzyka niezwykle ilustracyjna, faktycznie mogąca być ścieżką dźwiękową do filmu, bowiem Sochoń nadaje swoim utworom bardziej luźną strukturę i zbliża się momentami do ambientu. Blisko im też chwilami do muzycznego minimalizmu. Najwięcej tu jednak odniesień do delikatnego, przestrzennego post-rocka opartego na powtarzalnych gitarowych motywach, grającej w tle gitarze akustycznej i subtelnych tłach instrumentów klawiszowych.
W promocyjnej notce możemy przeczytać o takich nazwach jak Godspeed You! Black Emperor, Explosions, czy Mogwai. Ja dodałbym do tego jeszcze japońskich klasyków z Mono, których wpływy słychać choćby w To Keep Yourself Together, An Exit From Modern Society, czy Loop. Są też i inne kierunki, bo na przykład rozpoczynający całość Fading Spark ma coś z solowej twórczości Davida Gilmoura i jego albumu On An Island. A skoro blisko Pink Floyd jesteśmy, także i ducha tej formacji czuć na Loneliness Manual, a akustyczny March Of Nobodies gdzieś tam nieznacznie pachnie Wish You Were Here. Największe wrażenie robi jednak utwór Dark Woods, z wyraźnym - tworzącym pewien trans - elektronicznym beatem i śliczną melodyką.
Pisałem, że to w większości muzyka instrumentalna. W większości, bowiem kończący album utwór To Chase A Dream został zaśpiewany przez gościnnie tu pojawiającego się Piotra Trypusa. To wokalna wersja kompozycji umieszczonej już wcześniej na płycie, co potwierdzałoby w istocie zawartą w notce promocyjnej sugestię o instrumentalnym traktowaniu przez Sochonia partii wokalnych. Z drugiej strony są na płycie momenty, w których barwa dźwięku staje się istotniejsza, niż sama melodia.
To muzyka bez słów, jednak, jak pisze artysta: jest ilustracją zmagania się z codziennością, w której radości są mocno przyćmione przez troski […] Ogólny klimat albumu jest silnie zainspirowany urodą zardzewiałych, opuszczonych hal oraz fabryk, spowitych mglistą, jesienną aurą. I właśnie ich zdjęcia tworzą szatę graficzną tego naprawdę udanego albumu. Płyty w sam raz na jesienne, deszczowe wieczory.