To już czwarte życie Vocandy. Zrodzona trzynaście lat temu pojawiła się jeszcze w zremasterowanej wersji z dodatkowymi nagraniami i z nową szatą graficzną w 2007 roku oraz w roku ubiegłym, jako definitive edition. Zapowiadając wydanie tej ostatniej edycji lider grupy – Ryszard Kramarski – mówił, że nie będzie już więcej zmian dotyczących szaty graficznej oraz muzyki na kolejnych wydaniach. Muzykowi z pewnością chodziło o tradycyjne, kompaktowe wydania, wszak to najnowsze – winylowe – pewne zmiany jednak przynosi.
Kolekcjonerska i numerowana edycja wydana w formie rozkładanego albumu (gatefold sleeve) powraca do klasycznej okładki i charakterystycznej, znanej z oryginału, grafiki wraz z tekstami w języku polskim i angielskim. To wszystko możemy zobaczyć rozkładając album. Z drugiej strony, na etykiecie płyty gramofonowej dostrzeżemy… nową okładkę, jaka ozdobiła zremasterowany album z 2007 roku.
Nie te graficzne smaczki są tu jednak najważniejsze, tylko muzyka. A ta musiała ulec skróceniu. Trwający ponad 53 minuty oryginał wyszczuplał do trzech kwadransów. W ostatnim wywiadzie dla naszego serwisu Kramarski tak mówił o tym zabiegu: Żeby uzyskać jak najlepszą jakość dźwięku jedna strona winyla nie powinna być dłuższa niż 19 minut. Oczywiście nie było takiej możliwości, żeby aż tak bardzo odchudzić „Vocandę”, ale płyta została jednak skrócona. Zrobiłem jednak to w taki sposób, że nie wpłynie na odbiór całości nawet, jak ktoś zna bardzo dobrze pełną wersje CD. I faktycznie miał rację. Albumu słucha się płynnie, choć z pewnością osoby znające krążek na pamięć dostrzegą obcięcia i wyciszenia – jak na przykład brak łącznika między Waltz Vocanda i For The Price Of Her Sad Days. Największe “ścinki” – czasami niespełna dwuminutowe - dotknęły I Am, For The Price Of Her Sad Days, The Circles Of Life i Back To Myself Part I.
O samych dźwiękach sam tu już pisałem nie raz. Powtarzać się zatem nie będę. Dodam tylko, że to absolutny mus dla fanów polskiego (i nie tylko) neoprogrocka. I fajnie, że już w czerwcu muzycy przypomną go po latach w koncertowej wersji. Ta edycja Vocandy jest częścią winylowego cyklu rozpoczętego przez krakowską wytwórnię Lynx Music, przenoszącego na ten nośnik płyty Millenium. W ramach niego ukazał się już krążek Exist, już niebawem dostaniemy tegoroczne Ego. Czekam z niecierpliwością.