Pochodząca z Bielska – Białej formacja NeWBReeD – tak często kojarzona z progresywnym metalem - na swoim kolejnym albumie pokazuje, że muzyczna szufladka z tą naklejką jest dla niej zbyt ciasna. No chyba że przyjmiemy, iż cięty, mocarny riff i połamany rytm są kluczowymi wyznacznikami stylu… Powyższe cechy dominują naturalnie w muzyce grupy braci Wołonciej, jednak jeśli myślicie, że ich granie ma coś wspólnego z klasykami gatunku z Dream Theater, jesteście w grubym błędzie.
Prawdę powiedziawszy, muzyka Teatru Marzeń, przy poczynaniach NeWBReeD to… przysłowiowa bułka z masłem lub jak kto woli, dźwięki dla panienek z dobrych domów. Trochę przejaskrawiłem sprawę? Być może. Faktem jest, że NeWBReed w swojej artystycznej wizji jest zupełnie bezkompromisowy – ciężki i mroczny do bólu a do tego odrzucający chwytliwą, łatwo zapamiętywalną melodię. Ich bardzo techniczne granie staje się wręcz matematyczne i odhumanizowane zarazem. Oczywiście że słychać nawiązania do znanych i cenionych - Meshuggah, Voivod, Mastodon reprezentatywnych dla mocniejszej strony krążka, czy Opeth i Katatonii, z których NeWBReeD czerpie specyficzny nastrój i klimat. Ten ostatni dodatkowo podkreślają naprawdę zgrabne wokalne harmonie. Nie zmienia to postaci rzeczy, że pochodzący z południa Polski muzycy są absolutnie wyraziści i rozpoznawalni w swoim pomyśle na granie. Pomyśle bardzo eksperymentalnym i twórczym jednocześnie.
Szczególnego wyrazu dodaje NeWBReeD naprawdę mocarna produkcja, w efekcie czego, tego wcale niełatwego materiału słucha się bez większego znużenia. Tym bardziej że artyści, mając świadomość ciężaru zawartej nań treści, zmieścili się praktycznie w trzech kwadransach, dając dodatkowo odpoczynek w zaśpiewanym gościnnie przez Tomasza "Lipę" Lipnickiego, mocno ambientowym, When I Admire the World, oraz w akustycznym Another Home in You.