Past and Presence to jedyne (z czterech) wydawnictwo koncertowe brytyjskiego Pendragonu zarejestrowane w katowickim Teatrze Śląskim, którego nie recenzowaliśmy jeszcze w naszym serwisie. Okazja do nadrobienia zaległości jest idealna, bowiem już za miesiąc, jeden z muzyków formacji – Clive Nolan – powróci w to miejsce, aby zapisać dla potomności swoje najnowsze przedsięwzięcie, Alchemy. Można zatem tę recenzję potraktować jako wprowadzenie do wydarzenia, w którym ów muzyk się pojawi. Ciekawostką tego Pendragonowego wydawnictwa jest jednak to, że Nolana jest na nim… bardzo niewiele! Pojawia się tylko w pierwszym numerze Higher Circles oraz wraca na trzy bisy (The Black Knight, 2AM i Stan and Ollie). Jak to możliwe?
Odpowiedź jest dosyć prosta. 31 października 2006 roku w Katowicach Pendragon świętował 21 rocznicę pojawienia się swojego debiutanckiego albumu The Jewel. No i z tego też powodu zaprosił na scenę gości – muzyków, którzy niegdyś tworzyli podwaliny pod rodzący się, jeszcze pod nazwą Zeus Pendragon, zespół. Widzimy zatem na scenie wokalistę, gitarzystę i saksofonistę Juliana Bakera – jednego z założycieli grupy, który nie dotrwał do debiutanckiej płyty, klawiszowca Johna Barnfielda, który także wypadł ze składu jeszcze przed wydaniem debiutu oraz również grającego na instrumentach klawiszowych Ricka Cartera, który już na The Jewel zagrał. Przez pierwszą część koncertu „parapety” obsługuje Barnfield (The Pleasure of Hope, Leviathan, Victims of Life, Armageddon), przez drugą - Carter (Fly High Fall Far, Excalibur, Please, Oh Divineo, Alaska, Dark Summer's Day, Circus). Podczas bisów na scenie są już wszyscy trzej klawiszowcy. Baker pojawia się tymczasem w Victims of Life robiąc drugi wokal, później bardziej uaktywnia się pod koniec występu, grając na gitarze w Alasce oraz na saksofonie w Dark Summer's Day i 2AM.
Jak widać, po wymienionych tytułach, królowały starocie. Muzycy zagrali oczywiście cały The Jewel. Znalazły się też jednak rzeczy z następnego Kowtow (2AM), z małej płytki Fly High Fall Far (Dark Summer's Day, Excalibur), czy takie ciekawostki jak Armageddon i Stan and Ollie, opublikowane z czasem na retrospektywnym wydawnictwie Once Upon A Time In England Volume 1. I taki zestaw kompozycji, dawno nie granych przez zespół na koncertach, jest największą wartością tego wydawnictwa. W wielu z nich słychać jeszcze tę młodzieńczą muzyczną naiwność, która na kolejnych albumach grupy zastąpiona została aranżacyjnym bogactwem i progresywnym rozmachem. Nie szkodzi, łezka w oku się kręci, gdy człowiek wspomina lata, w których po raz pierwszy obcował z tymi dźwiękami.
Nie było chyba koncertu Pendragonu w Polsce, podczas którego artystów chłodno by przyjmowano. Nie inaczej było i wtedy. Gorące owacje na stojąco po ostatniej kompozycji to już raczej standard podczas występu ekipy Barretta. Najpiękniejsze momenty? Dark Summer's Day z kilkusekundowym cytatem z Genesisowego Firth Of Fifth, natychmiast podchwyconym przez publiczność, oraz przepiękny, zagrany na bis 2AM, ze ślicznym saksofonowym solo Bakera i zejściem Barretta do zauroczonej publiczności.
W dodatkach mamy, głównie wspominkowy, wywiad z Barrettem i Barnfield’em, podczas którego pada jednak kilka słów o współczesnym rocku progresywnym a panowie zachwycają się naszym… Riverside. Wraz z Behind the Scenes mamy okazję obejrzeć próby muzyków przed tymi jubileuszowymi koncertami oraz obejrzeć kilku znanych muzyków (np. Roba Reeda z Magenty, Steve’a Thorne’a, Marka Coltona z Credo), podkreślających fakt, iż są wielkimi fanami Pendragonu. Warto też zerknąć na niespełna półgodzinny, zarejestrowany w bootlegowej jakości - dosłownie kilka dni przed tym katowickim - jubileuszowy koncert z klubu Riffs Bar, gdzie za zestawem perkusyjnym zasiadł, grający na The Jewel, Nigel Harris, zastępując ówczesnego bębniarza grupy J. Crabtree’go.