ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pendragon ─ 9:15 Live w serwisie ArtRock.pl

Pendragon — 9:15 Live

 
wydawnictwo: Toff Records 1986
 
1. Victims Of Life (Barrett) [02:37]
2. Higher Circles (Barrett) [03:31]
3. Circus (Barrett) [06:58]
4. Leviathan (Barrett) [06:23]
5. Red Shoes (Barrett) [05:05]
6. Alaska (Barrett) [08:43]
7. The Black Knight (Barrett) [10:07]
8. Please (Barrett) [04:50]
9. Dark Summer’s Day (Barrett) [05:32]
10. Excalibur (Barrett) [06:31]
 
Całkowity czas: 60:17
skład:
Nick Barrett – Vocals, Gibson Les Paul and Ibanez Roadstar II Guitars, Mesa Boogie Amplification, Ibanez Harmoniser, Boss Effects Pedals. Peter Gee – Fender Jazz Bass, Shergold Custom Twin Neck Guitar, Fender Stratocaster, Trace Elliott and Marshall Amplification, Moog Taurus II Bass Pedals, Boss Effects Pedals. Fudge Smith – Aria Drums, Paiste and Zidljian Cymbals, Simmons SDS8 Electronic Drums, Assorted Percussion. Clive Nolan – Korg DW 8000, Roland 8P, Roland Juno 106 and Korg PolySix Synthesizers, Ensoniq Mirage Sampling Keyboards, TX7 Module, KX5 Portable Controller, Akai MT30 Midi Patch Bay.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 6, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
09.12.2011
(Recenzent)

Pendragon — 9:15 Live

Ćwiara minęła!

Dziś ćwiara dość specyficzna, bo – że tak to ujmę – branżowa. Ściśle progrockowa – a z reguły przywołujemy w tym cyklu warte uwagi płyty spoza artrockowego nurtu. Tymczasem, dziś odcinek poświęcony pierwszej płycie koncertowej Pendragon. Pierwszej koncertowej, a w dorobku zespołu – drugiej w ogóle. Tak, „9:15 Live” ukazał się zaraz po debiutanckim „The Jewel” – co jest posunięciem zaskakującym: płyty koncertowe z reguły bowiem wydaje się, gdy zespół ma na koncie te trzy-cztery płyty i ma już dość sporo autorskiego materiału.

Powiedzmy, że Nick Barrett jest w tym przypadku usprawiedliwiony – bo w wydaniu „9:15 Live” pewna logika jest. Nigdy nie lubiłem debiutanckiej płyty Pendragon. Dwie rzeczy zawsze mnie na niej drażniły: pierwsza – to same kompozycje. Niestety, spora część poezji Barretta na „The Jewel” może dziś budzić jedynie ironiczny uśmieszek na twarzy, a i od strony muzycznej – cóż, Nick dopiero zaczynał, więc nic dziwnego, że potem udawało mu się tworzyć ciekawsze kompozycje niż jeszcze dość rzemieślniczy, średnio oryginalny (nawet jak na kanony styłu…) rock neoprogresywny. Druga rzecz – to brzmienie. Dojrzały styl Pendragon to zawsze były klawiszowe podkłady i solówki Clive’a Nolana i gitara Nicka – pięknie śpiewająca pod jego palcami, w klimacie gilmourowsko-latimerowsko-hackettowym. Czyli to, czego na „The Jewel” nie ma - Nick jako gitarzysta jeszcze jakby nieco się chował, jakby nie chciał jeszcze w pełni rozwinąć skrzydeł. Za to partie syntezatorów wysunęły się na plan pierwszy. Niestety, Clive Nolan nic na tej płycie ciekawego zagrać nie mógł – bo… jeszcze go w Pendragon nie było. A obsługujący klawiatury na debiucie Pendragon Rik Carter był rzemieślnikiem niezłym, ale niestety pozbawionym jakiegokolwiek elementu wyróżniającego go od reszty, wypranym z indywidualnego stylu.

„9:15” – zawierający repertuar zarejestrowany głównie podczas kilku koncertów zespołu w końcu lipca 1986 w legendarnym klubie Marquee, uzupełniony trzema utworami studyjnymi – to już ten właściwy Pendragon. Z Nickiem wreszcie wybijającym się ze swoją gitarą na plan pierwszy. Z Clive’em Nolanem, który zamiast odgrywać toczka w toczkę partie Cartera, gra wszystkie klawiszowe sola i podkłady w swoim stylu, lepszym technicznie, ciekawszym od poprzednika. Repertuar koncertu to – po krótkim wprowadzeniu w postaci fragmentu „Victims Of Life” – to co najważniejsze z „The Jewel”. Czyli bardzo fajnie zagrany „The Black Knight”, który nabrał tutaj nowych barw w porównaniu z wersją studyjną, podobnie jak „Alaska” czy „Circus”. Bardziej przebojowe oblicze zespołu prezentuje „Higher Circles” i bardzo fajny utwór, który podobnie jak „Victims Of Life” zachomiczył się na składance „The Rest Of Pendragon” i na jednej z kilku pendragonowych EP-ek – „Red Shoes”. Żywy, przebojowy fragment z melodyjnym refrenem, dużo ciekawszy od „Higher Circles”. Zresztą zespół wystawił go w swoim czasie na singlu.

Całość uzupełniają również znane z zespołowych EP utwory studyjne: instrumentalne „Please” – z bardzo fajną gitarą Nicka, ładnie zapowiadający dojrzały styl zespołu, i „Excalibur” oraz kolejna z pendragonowych ładnych, melodyjnych piosenek – nastrojowa „Dark Summer’s Day”.

Pomijając względy merkantylne, głównym sensem wydania „9:15 Live” była najprawdopodobniej chęć zaprezentowania fanom zespołu, co do Pendragon wnosi Clive Nolan i dlaczego Rik Carter musiał mu ustąpić miejsca. Stąd nowy skład zespołu prezentujący się w nagraniach zarejestrowanych w studio przez skład poprzedni. I porównanie wypada zdecydowanie na rzecz Pendragon z Nolanem: choć zmiany aranżacyjne nie są przesadnie duże, nowe wersje nagrań z „The Jewel” wypadają znacznie ciekawiej od oryginałów.

Bardzo fajna płyta koncertowa: nowy skład wycisnął z tych kompozycji wszystko, co się dało. Następna w kolejności będzie „Kowtow”: nierówna, jakby złożona z dwóch części – bardziej piosenkowej (dość nierównej, nie bez bardzo dobrych momentów, parę słabych też było) i bardziej progrockowej (dobrej, acz też nierównej). A potem przyjdzie już „The World”.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Picture theme from BloodStainedd with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.