Sobota z SBB – odcinek XXX.
2 lipca 1978 – w 30. urodziny Józefa Skrzeka – trio SBB wystąpiło na jednym z najsłynniejszych europejskich festiwali: Roskilde. Zagrali zaraz po występie Boba Marleya (którego ekipa przez pomyłkę próbowała zabrać Józefowy polymoog – nie wierzyli, że muzycy zza Żelaznej Kurtyny mają takie instrumenty). Zapis koncertu trafił najpierw do dziewięciopłytowego boxu „Lost Tapes” (2005), a następnie w roku 2008 doczekał się wydania jako pojedynczy CD.
Set jest dość typowy dla koncertów SBB w roku 1978, przypomina nieco ten znany z płyty koncertowej z Sopotu: na początek „Walkin’ Around The Stormy Bay”, potem fragment suity „Going Away” połączony z tematem z utworu „Loneliness”, „Deszcz kroplisty deszcz ulewny” z solem perkusyjnym, „Follow My Dream” przechodzące w „Wiosenne chimery” (kończące się finałowym fragmentem „Walkin…’”). W Roskilde w środkowej części koncertu znalazło się jeszcze „Ze słowem biegnę do Ciebie”. Od strony muzycznej: nieco space-rockowe brzmienie syntezatorów Mooga, nieco mniej fusion, więcej klasycznego progresywnego rocka. Brzmienie płyty nieco bootlegowe, surowe (trudno też uniknąć wrażenia, że syntezatory Skrzeka na tym koncercie były dość humorzaste…). Sam zespół gra jak dobrze naoliwiona maszyna, dynamicznie, z energią, z czadem, a sporadyczne potknięcia i wpadki (głównie Lakisa, choć Józefowi też zdarza się zaśpiewać nieczysto) i uchwycone na taśmie okrzyki publiczności, zapowiedzi i krótka sprzeczka muzyków (chyba z technicznymi Marleya) dodają całości autentyzmu.
Patrząc z pozamuzycznej strony – koncert w Roskilde to na pewno było dla SBB coś wyjątkowego, swoiste ukoronowanie kilku lat występów na estradach Europy Zachodniej (zaczęli jeszcze jako zespół Niemen) i zarazem swoisty szczyt europejskiej kariery zespołu, która wkrótce zaczęła niestety tracić swój rozpęd. Natomiast jeśli chodzi o stronę muzyczną – mamy tu bardzo dobry koncert świetnego zespołu, ale… właśnie – „tylko” bardzo dobry. Brakuje trochę magii i specyficznej chemii znanej z płyty z koncertem sopockim. „Roskilde 1978” to na pewno płyta godna polecenia, na pewno cenny i ważny dokument, który od strony muzycznej pozostawia nieco do życzenia.
Za tydzień: odcinek XXXI – specjalny.