Nóż wbity w okładkę. Tytułowe naruszenie.
“Looking for someone… lost in subway…” – dla jednego metro, dla drugiego tramwaj. Dlaczego środki komunikacji masowej wzbudzają w nas poczucie osamotnienia?
Co to było? Chandra, dół, czy kolejny życiowy zakręt brany z piskiem na granicy przyczepności psychiki? Na pewno nie szkoła. Koniec drugiego roku był wyjątkowo spokojny i bez żadnych problemów. Jechałem sobie jedynką albo trójką, z Ronda 1000-lecia do Centrum. Jakoś tak się wtedy stało, że słowa napisane przez jednego dwudziestolatka dotarły do drugiego, dwadzieścia lat później.
Tanie studio, kiepskie instrumenty, marne brzmienie. I pięciu młodych – zdolnych, pełnych zapału z lekko nawiedzonym wokalistą. Tak z grubsza można opisać „Trespass” czyli de facto właściwy debiut Genesis. Czyli to co przez dwa lata wypierzało się po niezbyt wydarzonym, pop-rockowym debiucie „From Geneasis to Revelation” – osobisty „Looking for Someone”, poetycki „Visions of Angel”, dynamiczny „The Knife” – jedyny utwór, który wtedy na koncertach gitarzyści grali na stojąco. A jeszcze „Stagnation” z popisową partią Banksa na klawiszach. Fakt, że takich nieco tandetnych. No i wcale nie gorsze „White Mountain” i „Dusk”. Oprócz „The Knife” reszta to utwory raczej spokojne, nastrojowe, poetyckie. I niezbyt długie, do sześciu, siedmiu minut, bazujące na jednym temacie muzycznym – to raczej piosenki, tyle, że trochę ambitniejsze aranżacyjnie i wzbogacone solowymi partiami instrumentalnymi. Czas bardziej skomplikowanych i rozbudowanych utworów jeszcze nie nadszedł. Od następnej płyty.
Pierwsza dorosła płyta Genesis jest muzycznie absolutnie bez zarzutu. Co prawda brzmi marnie, a można powiedzieć, że nędznie. Nagrana za niewielkie pieniądze przez początkujący zespół. Cudów nie ma. Ale to już jest TEN Genesis, mimo, że jeszcze bez Hacketta i Collinsa, którzy lada chwila mieli dołączyć.
To była pierwsza płyta Genesis, którą kupiłem na CD – jeszcze pierwsze wydanie, z lat osiemdziesiątych, nieszczególne edytorsko, z taką dziwną obwódką na okładce. Mam do teraz.