Vanden Plas swoich albumów nie wydaje zbyt często, ale za to prawie zawsze są to rzeczy warte uwagi. „Beyond Daylight” z 2002 roku był genialny, wydany 4 lata temu „Christ.0” wciąż przyzwoity, teraz przychodzi nam się zmierzyć z „Seraphic Clockwork”. A przecież w latach 90. zespół ten też nagrał interesujące rzeczy, choćby „Far Off Grace”, wpisując się przy okazji w modny ostatnimi czasy i lubiany trend „progresywnego” metalu (obok takich kapel jak np. Shadow Gallery, Threshold, Redemption, Circus Maximus i WIELE innych). Pochodzący z Niemiec Vanden Plas składa się z dość doświadczonych i przyzwoitych instrumentalistów (najlepszy przykład – klawiszowiec Günter Werno). Na czele stoi zaś Andy Kuntz, wokalista obdarzony bardzo ciekawą barwą, niezłą techniką i dużą energią.
To, co rzuca się w oczy od razu po zapuszczeniu „Seraphic Clockwork”, to niezmienność stylu, brzmienia i zasadniczej struktury utworów. Mogłyby one być side-B poprzednich albumów i nikt by nie zauważył różnicy. Od pierwszych dźwięków nowa pozycja może się podobać – jest głośno, dynamicznie, a techniczne, skomplikowane wątki przeplatają nienaganne melodie i wpadające w ucho refreny. Ten wysoki poziom utrzymany jest do końca. Jeśli analizować poszczególne utwory, to moim skromnym zdaniem nie są to takie wyraziste hity jak te z „Beyond Daylight”, ale o niebo lepsze niż poprzedniczki z „Christ.0” (nie przepadam za bardzo za tym wydawnictwem). Osobiście odniosłem wrażenie, że początek jest nieco bardziej udany niż koniec płyty, gdzie momentami ziewałem i zastanawiałem się, czy nie jest to wszystko zbyt długie i przekombinowane (72 minuty łącznie z bonustrackiem – preferuję krótsze zestawy). Każdy fan Vanden Plas, który zna i lubi ich stylistykę, będzie na pewno ukontentowany soczystym, melodyjnym, wybornie brzmiącym, a co najważniejsze dość ciekawym albumem. Kolejnym udanym!