Kiedy ujrzałem okładkę nowego albumu Magellana od razu nabrałem złych podejrzeń - zmienione logo zespołu, odejście od graficznej koncepcji rysunków o monumentalnej treści, brzydki, czerwony kolor grzbietu... No ale liczy się przecież przede wszystkim muzyka. I co tutaj mamy ?
Hm...zacznę od tego, że zespół zmienił nieco skład - w miejsce dawnego basisty pojawił się Brad Kaiser - tyle że... perkusista! Bas przeszedł w ręce Wayne'a Gardnera, zaś jego bratu - tradycyjnie autorowi całego materiału - dobył do instrumentarium ...puzon.... Oczywiście musiało to poskutkować zmianami w brzmieniu zespołu i poskutkowało. Początek Gameface i całej zresztą płytki wypada bardzo ciekawie - słychać trzaski analogu, na jednym kanale kobiecy głos i brzdąkanie na strunach, na drugim powoli narasta wejście zespołu... Jeszcze sekunda i już mamy Magellana w całej muzycznej okazałości - inna, rzecz jasna, perkusja, jakby więcej gitary, ale generalnie jest po staremu - mocno, szybko i skomplikowanie - naprawdę solidny kawałek na dobry początek. A Social Marginal otwiera solo nowego członka zespołu pokazujące, że poziomem technicznym Brad Kaiser wcale od swych kolegów nie odstaje. Jest to, jako całość, jeden z najlepszych utworów na krążku. Na Walk Fast, Look Warried dominuje......gitara akustyczna - najpierw śliczne wejście, później stała obecność wespół z pozostałymi instrumentami, wreszcie spokojne zakończenie. Dokładając niezwykle piękne, przestrzenne melodie tworzone przez klawisze Trenta otrzymujemy coś na kształt magellanowatej ballady. Test Of Wills to najważniejsza, ponad 11 minutowa kompozycja albumu - zaiste wspaniałe dokonanie porównywalne z wielkimi "dwucyfrówkami" z poprzednich płyt. Na uwagę szczególnie zasługują partie puzonu świetnie wpasowane w tradycyjne brzmienie zespołu. O reszcie nie ma co się rozpisywać - tego trzeba posłuchać - raz, drugi, trzeci....może i dziesiąty aby ogarnąć całe bogactwo melodii i zmian klimatu. Bully Pulpit stanowi krótki, instrumentalny kawałek, znów pojawia sie w tle odgłos trzeszczącego analogu. Przechodzimy do Jacko - tu głównie gra fortepian, w pewnym momencie wyraźnie słychać też flet. Ogólnie dość spokojny i lekki brzmieniowo utwór o wielu ślicznych melodiach - czyżby kolejna ballada ? Na Crucible podczas zwrotki sposób śpiewania Trenta przypomina mi Phila Collinsa - jest to zresztą piosenka przywodząca nieco na myśl klimaty z albumu Invisible Touch Genesis - wyróżnia się tylko świetne, podniosłe zakończenie. Preaching The Converted zaskakuje transowym, skomplikowanym rytmicznie podkładem. Melodie - owszem i ładne, niemniej trochę to wszystko - jak na standarty Magellana - za monotonne. Wreszcie przed nami kompozycja finałowa - Critic's Carnival. Najpierw partia fletu, ale później już blisko 10 min typowego - czyli diabelnie zakręconego - wymiatania ze wszystkimi cechami stylu zespołu tudzież nieustępliwe, ale bardzo pasujące do reszty dźwięki wspomnianego fletu. Świetny utwór i świetne zakończenie albumu. Też świetnego ?
Coż - do tej płytki chyba przyzwyczajałem się najdłużej. Nie da się ukryć, że Magellan złagodził i jakby rozmył swoje brzmienie - szaleńcza progmetalowa gonitwa to teraz już tylko fragmenty wiekszej całości, a nie owa całość. Zespół niewątpliwie ewoluuje i ciągle urozmaica swoje oblicze, ale nie wiem czy kierunek tych zmian do końca mi odpowiada. W pewnym momencie - wgryzając się w Test Of Wills - zwątpiłem czy Trent Gardner skomponuje jescze coś co od początku do końca mnie zachwyci. Wątpliwości prysły kiedy usłyszałem Explorers Club. Ale to już zupełnie inna historia...