ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Nadja ─ Touched (Re-Recorded, Remastered) w serwisie ArtRock.pl

Nadja — Touched (Re-Recorded, Remastered)

 
wydawnictwo: Conspiracy Records 2007
dystrybucja: Foreshadow
 
1.Mutagen [14:22]
2.Stays Demons [09:57]
3.Incubation/Metamorphosis [18:13]
4.Flowers Of Flesh [13:13]
5.Untitled [04:16]
 
Całkowity czas: 60:01
skład:
Aidan Baker – guitar, drum machine; Leah Buckareff - bass.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
06.01.2009
(Gość)

Nadja — Touched (Re-Recorded, Remastered)

I stało się coś, co w muzyce zdarza się bardzo rzadko albo też zgoła nigdy – pan Aidan Baker nagrał własne kompozycje, cały album od początku, w nowy sposób zaaranżowany. By było śmieszniej – dokonał tego niespełna cztery lata po wydaniu pierwowzoru, „oryginału”. Łatwo się domyśleć, że ta wersja „touched” brzmi dojrzalej, lepiej, zdecydowanie też bardziej pasuje do oblicza zespołu od debiutu.
Utwory zostały zmienione nie do poznania, być może przy bliższym przysłuchaniu się, badaniu ich konstrukcji, relacji między odpowiednimi częściami da się zauważyć szkielet dawnej myśli. Nie ma jednak problemów też z rozpatrywaniem tej płyty jako absolutnie nowe dzieło. Dwa pierwsze utwory to typowa, niemal stopiona ze sobą mroczna masa dźwięków powoli sunących przed siebie z chwilami przejaśnienia i subtelnymi wokalami niewiadomego pochodzenia. Z kolei najdłuższy na płycie „Incubation/Metamorphosis” to, jak w debiucie, wciąż poszerzenie muzycznej przestrzeni zespołu, odrobina operowania ciszą, wyraźniejszy rytm czy melodia przy partiach wokalnych (bardziej klarownych czy ludzkich niż przeważnie). Wpada w ucho szybciej od pozostałych kompozycji na albumie, swoista przyjemność w ramach gatunku, luz, żeby nie posunąć się za daleko w określenie „taneczność”. Mniej lub bardziej chodzony, ale zawsze.
Wszystko kończy (pomijając niewiele wnoszący i krótki utwór w finale) paleta barwna dość z założenia złowroga, która uzmysławia, że raczej nie ma podstaw, by mówić tutaj o rewolucji czy drastycznej zmianie w twórczości Nadja. Tym razem jest ciężej, mroczniej, czerniej (jak okładka wskazuje) niż na poprzednich albumach. Przy odrobinie poświęcenia można zauważyć, że każda z ich płyt jest inna, chociaż trzeba umieć przedrzeć się przez wierzchnią warstwę, którą być może łatwiej traktować jako zwykły hałas.

Niech będzie nawet, że to wciąż zwykły hałas, w którym tak trudno rozróżnić poszczególne instrumenty, gdzie wszystkie elementy zlewają się w niekonkretną całość i nie da się po niezobowiązującym odsłuchaniu przytoczyć, co działo się na nagraniu. I jeśli porównamy go z dawką szumu (masy ulicznych, biurowych, sklepowych, itd. dźwięków), który człowiek dziennie wchłania, to ja nie mam wątpliwości, co jest piękniejsze, ciekawsze i oferuje głębsze doznania.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.