Ostatnio Asia przeżywa dosyć spory renesans popularności i kto tam ma jakieś nagrania koncertowe, to je wydaje. Ryzyko niewielkie, chętni na ten towar zawsze się znajdą. Oczywiście pod warunkiem, że są to składy z Wettonem w roli wokalisty.
I pewnie żeby wykorzystać sprzyjającą koniunkturę firma The Store for Music Ltd wznowiła (chyba) koncert z Nottingham, który odbył się 23 czerwca 1990 roku. Steve’a Howe już w zespole nie było, jego następcy – Mandy Meyera również. Na gitarze grał wtedy Pat Thrall. Pozostała trójka to była ta “bazowa” – Downes na klawiszach, Palmer za bębnami i Wetton na basie i śpiewał. Dobór utworów jest taki, jaki mógł i powinien być w tym okresie – głównie utwory z pierwszej i drugiej płyty, nieliczne z trzeciej i jeden, premierowy, ze składanki “Now & Then”. Bardzo podobny repertuar jak na “Live in Moscow”, tyle tylko, że tu brakuje “Starless” i “Book of Saturday”. Koncert podobny i poziom też. “Live in Moscow” to bardzo sympatyczna i przyjemna płyta, “Live in Nottingham” – podobnie. Koncertowe wersje specjalnie nie odbiegają od studyjnych, zresztą to w przypadku Asia norma. Nie ma szczególnych instrumentalnych szaleństw, oprócz ewentualnych perkusyjnych popisów Palmera (ale akurat nie na tym krążku). Nie można jednak powiedzieć, żeby muzycy tylko odgrywali zadaną “sztukę”. Troszkę głośniej, troszkę szybciej, nieco inny aranż, dłuższa solówka, dodatkowy pasażyk. Na pewno jest to fajny, żywy koncert z optymalnie dobranym repertuarem. Brakuje mi tam tylko “Here Comes The Feeling” z debiutu. Za to na finał części koncertowej jest “Open Your Eyes” w bardzo dobrej wersji. “Voice of America” i “Go” z “Astry” i “Prayin’ 4 A Miracle” z “Now & Then” też zupełnie dobrze wypadają pośród utworów z dwóch pierwszych i najlepszych płyt. Jakość dźwięku nie jest oczywiście krystalicznie czysta, bo to taki ćwierć bootleg, nie do końca oficjalne wydawnictwo. Za to za wrażenia artystyczne oceniłbym to znacznie wyżej niż ostatnio wydany koncert “Fantasia: Live in Japan”.
Są też bonusy – pierwszy to kolejna, koncertowa wersja “Heat of The Moment” – tym razem w wykonaniu Wettona z swoim zespołem, nagrana chyba w 1996 roku – tak jakby to z lekko zmienionego tekstu wynikało. Potem jest jeden utwór z repertuaru Geoffa Downesa, ale studyjny i na koniec wspólne nagranie Wettona z Downesem – “In The End” . Pochodzi ono z pierwszej płyty, którą nagrali jako Icon, gościnnie śpiewa w nim Annie Haslam i jest to najpiękniejsza piosenka jaka się znalazła na obu płytach Icon.