ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Zappa, Frank ─ Joe`s Garage Act I, II & III w serwisie ArtRock.pl

Zappa, Frank — Joe`s Garage Act I, II & III

 
wydawnictwo: Zappa Records 1979
 
1. The Central Scrutinizer
2. Joe's Garage
3. Catholic Girls
4. Crew Slut
5. Fembot In A Wet T-Shirt
6. On The Bus
7. Why Does It Hurt When I Pee?
8. Lucille Has Messed My Mind Up
9. Scrutinizer Postlude
10. A Token Of My Extreme
11. Stick It Out
12. Sy Borg
13. Dong Work For Yuda
14. Keep It Greasy
15. Outside Now
16. He Used To Cut The Grass
17. Packard Goose
18. Watermelon In Easter Hay
19. A Little Green Rosetta
 
Całkowity czas: 114:32
skład:
Frank Zappa -- guitar, voc / Warren Cucurullo -- guitar, voc / Denny Walley - guitar, voc / Ike Willis – vocal / Peter Wolf, Tommy Mars – keyboards / Arthur Barrow - guitar, voc / Ed Mann – perc. / Vinnie Colaiuta – drums / Jeff – tenor sax / Marginal Chagrin – sax / Stumuk – bas sax / Dale Bozzio, Al Malkin – vocal / Craig Steward – harmonica / Patrick O'Hearn – bas guitar
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,7
Arcydzieło.
,20

Łącznie 35, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
02.07.2007
(Recenzent)

Zappa, Frank — Joe`s Garage Act I, II & III

Wysoki Panie Ministrze!
 
Piszę do Pana zatroskany o zdrowie i stabilność umysłową przyszłości naszego Narodu. Kochany Panie Ministrze. Ja nie rozumiem, jak te liberalno – gejowskie media mogą atakować tak wielkiego Polaka, któremu na sercu leży dobro wszystkich Nas! Nie raz i nie dwa z moimi koleżankami (obie Pana w tym momencie pozdrawiają i zamawiając pięć piw mówią „heaaaj”) wznosimy oczy ku niebu licząc, że zwali się ono na głowę tym wszystkim zboczonym prześmiewcom, których musi Pan znosić na co dzień.
 
Panie Ministrze! Pan jest takim silnym mężczyzną, więc zapewne poradzi Pan sobie ze wszystkimi wykształciuchami, którym marzy się restytucja świata bez wartości. Słusznie Pan uczynił, broniąc nasze dzieci przed zgubnym wpływem prozy takiego Gombrowicza – bo czyż może być nauczycielem naszej dziatwy człowiek, którego książka nosi tak obrzydliwy tytuł, od którego drżą mi wargi. Nie, nie wypowiem go w liście do Pana – i tak wiadomo, o jakiej popłuczynie literackiej . Zamiast tego bardzo się cieszymy, że nasza młodzież zapozna się z dziełami Janka Dobraczyńskiego. My już dawno przeczytaliśmy jego wspaniałą prozę i radują się nasze serca na wieść, że trzeba było czekać na upadek III RP, aby doceniono pisarza, który tworzył w tak pięknym okresie naszej historii (przy okazji Panie Ministrze, może by ktoś usunął z treści Potopu tego Kmicica, bo choć się nawrócił i króla radował rzezią w Prusach, to jednak wcześniej „współpracował” i jest na liście…).
 
Popierając w pełni zatem Pana działania pełne troski o odnowę naszego zadżumionego liberałami społeczeństwa, chcemy zwrócić Pana uwagę na cały obszar, którego dotąd ministerstwo nie badało pewnie, a który wymaga pilnej i zdecydowanej ingerencji. Muzyka rockowa, panie ministrze, ten szatański chichot dobiegający zewsząd, oplatający niestety nie do końca odzyskane media, panoszący się w masońskich stacjach radiowych i atakujący nasze dzieci za pomocą gazet i Internetu. Przecież, gdyby nie szatańskie hymny, żadne z dzieci nie zeszłoby na złą drogę, nikt nie ściągałby z Internetu muzyki łamiąc w ten sposób prawo i narażając się na wieczne potępienie! To muzyka rockowa jest winna zepsuciu naszej młodzieży. Te zespoły satanistyczno – nihilistyczne (że wymienimy tu tylko tak oczywiste nazwy jak Black Sabbath, czy Deep Purple, kojarzące się bezwzględnie z księciem ciemności), czy depresyjno – narkotyczne (niech padną tu nazwy zespołów, które są bardziej zawoalowanymi szyderstwami z nas wszystkich – jak choćby taka grupa jak Porcupine Tree, będąca wynikiem lekceważenia zwrotu Joshua Tree, czy jeszcze bardziej wyrafinowany zespół No-Man, zachęcający swoją nazwą do likwidacji wszystkich ludzi) wiodą nasze dzieci na potępienie. A przecież wymienione przeze mnie nazwy to tylko mały wycinek wielkiej i nieugiętej apoteozy rozpasania i obrzydlistwa.
 
Do napisania tego listu zmusiła nas muzyka człowieka od dawna uważanego za wyznawcę diabła. To Frank Zappa, odszczepieniec i zdrajca (ciekawe, czy współpracował - bracia Czesi mogliby to wyjaśnić wreszcie, bo jego udział w tzw. rewolucji dzieci kwiatów do teraz nie został ujawniony). Zatem pomijając tu zbieg okoliczności, że ten Zappa był Czechem (a ci mają całe miasteczka rozpusty w swoim kraju – wiem, bo widziałem przez szybę autobusu, jak te niesamowicie lubieżne neony zapraszały do gorszących scen) i na dodatek zaprzańcem, bo nie nagrywał muzyki w języku czeskim, tylko w tym zachodnim języku diabła, to trzeba stwierdzić, że muzyka, jaką próbuje się sprzedać naszym dzieciom musi budzić grozę zatroskanych rodziców, pragnących spokoju i wychowania na Prawdziwych Polaków. Ilość i obrzydliwość jego muzyki (choć wzdragamy się przed nazywaniem tego muzyką), zarówno tej, którą nagrał z zespołem o dość wymownie satanistycznej nazwie Mothers Of Invention, jak i tej, którą sygnował własnym nazwiskiem, budzi wręcz przerażenie. Dlatego, by unaocznić problem chcemy panu ministrowi zwrócić uwagę na płytę o niewinnym z pozoru tytule „Joe’s Garage".
 
Płytę rozpoczyna dziwny odgłos narratora, wypowiadającego swoje teksty w sposób przywodzący na myśl lubieżnego mężczyznę, co zastawia swe sidła na niewinne dziewczęta mieszkające w akademikach studenckich. Opowiada on tak perwersyjne rzeczy, aż drżą kolana i nie możemy się skupić na czytaniu naszych gazet. Potem następuje lubieżny utwór tytułowy, gdzie brzmi zarówno chór niewyżytych samców, jak i diabelski instrument zwany gitarą (pewnie gitarzysta, grając na niej symulował ruchy, jak ten zboczeniec Elvis). Zappa wyśmiewa katolickie dziewczęta (podając fałszywie jakie one w rzeczywistości wcale nie są), jak i katolickich chłopców (bo jak można za katolickiego chłopca uznać kogoś, kto zwie się Warren Cucurullo!!??). Ten pastisz trwa potem dalej, gdy rozpasanie tłuszczy muzyków sięga zenitu. Tym apogeum jest kwintesencja zepsucia amerykańskiego społeczeństwa wyrażona w nagraniu Fembot In A Wet T-Shirt, gdzie Pan Minister mógłby dostrzec los, jaki cywilizacja zachodu przeznacza naszym niewinnym dziewczętom. Ratunku Panie Ministrze! A gdy dodamy do tego gitarę, która rzęzi i katuje nasze uszy chichotem wcielonego diabła (z pewnością amerykańskiej wersji naszego Rokity) to już nie pozostaje nic innego, jak z przerażeniem uciekać pod opiekę ojca dyrektora.
 
A to nie koniec przecież. Bo potem, w rytmie tych szatańskich jęków znanych jako „rege” chór męskich obrzydliwców śpiewa o kobiecie lekkich obyczajów, która opętała głównego bohatera i zaraziła go chorobą niewiernych mężczyzn (dość wymowny tytuł Why Does It Hurt When I Pee?). Oczywiście należy odebrać ten tekst jako przestrogę, ale przecież nasze dzieci nie potrafią wybrać właściwej drogi postępowania. Są sterowane, bo inaczej nie pikietowałyby decyzji pana ministra!
 
Ten obrzydliwy sex, niemoralne postępowania gwiazd rocka, konkursy mokrego podkoszulka (z piszczącymi panienkami w tle – ech, ta staczająca się Ameryka) zostały wplecione w muzykę w której rozbrzmiewa rozpasanie disco lat siedemdziesiątych (a w nim ci zniewieściali mężczyźni w błyszczących strojach, kręcący biodrami i zażywający narkotyki w każdej postaci), rock - w tym w postaci nie wiadomo dlaczego nazywanej progresywnym. Są jakieś dziwne okrzyki, eksperymenty brzmieniowe, pojękiwania spaczonej młodzieży, słowem: obrzydlistwo w najgorszej postaci.
 
Panie Ministrze. Chroń nas przed rzeczywistością okrutnej muzyki, którą ogłupia się nasze dzieci. Bo spotka je los taki, jak na tej płycie. Tam pojawia się co rusz tak sprośny tekst (zresztą jest to trafny obraz młodzieży na tym wyuzdanym Zachodzie), jak choćby w nagraniu …, gdzie mówi ten ohydny Centralny Analizator”

Joe miał przyjaciółkę Mary, która co tydzień
chodziła na spotkania w salce parafialnej,
gdzie się spotykali i trzymali za ręce,
ale któregoś wieczoru Mary nie przyszła
bo obciągała komuś za sceną w Zbrojowni
by dostać wejściówkę na koncert wielkiej grupy rockowej
 
Przepraszam za słownictwo Panie Ministrze, ale sam Pan widzi, że interwencja jest konieczna. Proponuję stworzyć kanon muzycznych anty-dzieł, na którym będzie Pan umieszczał te wszystkie obraźliwe i szkodliwe dla naszej młodzieży nagrania.
 
PROSZĘ ZAKAZAĆ PUBLIKACJI TEJ MUZYKI.!!!!
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.