Już pierwsze dźwięki mnie uspokoiły . Poczułem się bezpiecznie i komfortowo. I nieśmiały uśmiech wychynął na moje pobrużdżone przez troski codziennego życie oblicze. Nieśmiały to uśmiech, bo małe przyjemności, które ubarwiają człowiekowi szarość egzystencji, coraz trudniej równoważą duże kłopoty, których mamy coraz więcej.
Chlip!
(A teraz krótka przerwa reklamowa , żeby czytelnicy mogli wykręcić swoje chusteczki zmoczone łzami wylanymi z żalu nad ciężkim losem recenzenta Wojciecha K.)
Dlaczego poczułem się bezpiecznie i komfortowo? Bo natura nie znosi próżni. Jeżeli jakaś muzyka była sobie i była chętnie słuchana, to nie może przepaść bez wieści. Prędzej , czy później coś podobnego musi się pojawić. Tak zwany amerykański AOR pozostawił po sobie z czasów świetności zbyt dużo doskonałej muzyki, żeby to dziedzictwo przepadło bez śladu. Mystery z płyty “Beneath the Veil of Winter’s Face” trudno nazwać potomkiem AORa w linii prostej , ale grupa patrzy w tamtą stronę z sympatia i zainteresowaniem. I nawet przyznaje się do tego bez oporu. Dlatego poczułem się komfortowo i bezpiecznie, bo również darzę taką muzykę sympatią i zainteresowaniem (i też przyznaję się do tego bez oporu). Także dlatego “As I Am” rozpoczyna się w nieco podobny sposób , jak “Come Sail Away” z “The Grand Illusion”, a to moja ulubiona płyta Styxu. Wokal też podobny.
Styx to faktycznie inspiracja dla Mystery, zresztą jest to napisane w dołączonych materiałach promocyjnych. W ogóle to mieszanina AORu, rocka progresywnego i hard-rocka – niby nic nowego, ale to tak jak z sałatką jarzynową. Składniki te same, ale każda smakuje inaczej. Smak akurat tej sałatki oceniam wysoko. Wyraźnie starano się zrównoważyć nowocześniejsze brzmienie, bardziej tradycyjnymi pomysłami na muzykę. I to się nawet udało. Nie trąci myszka, jak zdarza się niektórym zespołom ewidentnie stylizującym się na lata 70-te, ale nie ma tak obecnie popularnych galopad do nikąd, czy brzmienia tak przeładowanego dźwiękami, jakby ktoś za dużo ciuchów chciał upchnąć do za małej walizki. Zachowano godna podziwu równowagę.
Muzycznie bywa różnie, w większości dobrze, chociaż zdarzają się utwory nieco odbiegające poziomem od reszty – ale może ze trzy. “As I Am” i tytułowy spodobały mi się i narobiły apetytu na resztę. Z następnych czterech tylko “Travel to The Night” prezentuje się okazale (szczególnie druga część) . Natomiast trzy pozostałe – mniej. Albo lepiej powiedzieć, że przy reszcie akurat te wypadają nieco słabiej. Potem jest mój ulubiony z tej płyty “Voyage to The Other Side”, świetna ballada “The Sailor And The Mermaids”, również doskonała suitka “The Awakening”, zakończona wyciszającą gitarowo – “morską” kodą. A na sam koniec jest motoryczny, mocny rocker “The Preacher’s Fall” z fajnym riffem. To chyba po to , żeby wyrwać słuchacza z błogiego odrętwienia w jakie popadł kilka minut wcześniej.
Bardzo dobra to płyta. Dużo świetnych melodii można na niej znaleźć. Do tego odpowiednio zaaranżowanych – z rozmachem i przestrzenią. Tak jak to ze trzydzieści lat temu robiły Styx , Journey, Foreigner czy Kansas. Oczywiście brzmienie jest dużo lepsze, ale zachowano ducha tamtych czasów. Przez ostatnie kilka tygodni słuchałem ją bardzo często. Sam się sobie trochę dziwiłem, że mnie tak wciągnęła. Niby zwykły amerykański hard-rock, tylko nieco “podrasowany”. Ale już chyba wiem o co chodzi. Taka muzyka, do tego na takim poziomie to teraz spora rzadkość. Co prawda stare, klasyczne płyty, takie jak “The Grand Illusion”, “Pieces of Eight”, “Infinity” albo “Foreigner” nigdy mi się nie znudzą, jednak fajnie, kiedy dostaje się coś nowego, a szczególnie kiedy zbytnio nie odbiega poziomem od tych klasyków. “As I Am” cały czas chodzi mi po głowie. Tytułowy również. Solówka na klawiszach w piątej minucie suity “The Awakening” też . Na początku chciałem tej płycie dać siódemkę. No bo zasługiwała. Kilka przesłuchań później waham się nad dziewiątką. Ale bez przesady. Tak dobrze to nie będzie. Mocna ósemka. Taka bez gadania. I rekomendacja dla wszystkich fanów amerykańskiego hard-rocka i AORu z lat 70-tych i 80-tych – to dla Was!