1. Abandoned World (4:04) 2. The Wandering (5:37) 3. Waltz with Mother Nature 1 (6:38) 4. Why Bother (4:49) 5. Today’s Report (4:47) 6. Welcome (5:50) 7. Cat Eyes (4:26) 8. The Chase (5:14) Personalities (The Long One): 9. Foreplay (0:23) 10. Piece of Meat (1:17) 11. Tinnitus (1:07) 12. Lord of Lies (2:24) 13. Emelie (Ms.Amnesia) (2:00) 14. Insomniac (4:38) 15. Concluding Speech (0:33) Bonus material: 16. Grandpa Phone Home (4:39) 17. New Age Polka (3:15) Live video: Welcome
Całkowity czas: 61:49
skład:
Jerry Sahlin – Synthesizers, vocals, backing vocals, vocoder / Tomas Erlandsson – Acoustic and electronic drums and percussion, soundscapes, baking machine and swollen kneecap, backing vocals / Ola Andersson – Guitars, backing vocals / Peter Asp – Bass, percussion, backing vocals / Herman Saming – Lead vocals, backing vocals and silent trumpet
Ocena:
7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
10.06.2007
(Recenzent)
A.C.T — Today’s Report (Special Edition)
Tę recenzję można byłoby zacząć tak: kolejny progresywny zespół, i to ze Szwecji, odgrzewa kotlety dobrze wysmażone w latach siedemdziesiątych, dokładając do tego przystawki z różnych muzycznych kuchni, starannie wymieszane i przyprawione tym i owym. Można byłoby… Ale nie – cytując fragment skeczu pewnego uwielbianego kabaretu – ale nieeee!!!! Nie warto. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię.
O tym, że to kwintet rodem ze Skandynawii już wiadomo. Na szersze wody wypłynął w ubiegłym roku wydając świetny album „Silence”, choć już płyta „Last Epic” z 2003 roku zdobyła spore uznanie w progresywnym światku. Naczelny, recenzując (zresztą bardzo pochlebnie) w ubiegłym roku pierwszy z wymienionych przed momentem albumów ubolewał, że dopiero od czwartej płyty szerzej można zapoznać się z ofertą zespołu. Najwyraźniej głos dotarł gdzie trzeba, bo oto InsideOut, pod którego skrzydłami nagrywa A.C.T postanowiła całkiem niedawno dokonać reedycji pierwszych trzech albumów tej grupy w serii o mało oryginalnej nazwie „Special Edition”.
„Today’s Report” jest zatem debiutem formacji nagranym w 1998 roku i wydanym pierwotnie w 1999 roku. W 2003 roku ukazał się jej remaster z dwoma bonusami, w postaci wersji demo utworów „Happy Days” i „Recall” oraz lekko zmienioną okładką. Tegoroczna reedycja powraca do oryginalnego obrazka choć otoczonego passe – partout oraz proponuje inne dodatki – utwory „Grandpa Phone Home”, „New Age Polka” i koncertowe video do utworu „Welcome”. Nie o tym jednak miało być, a o podstawowej, muzycznej zawartości krążka.
Myli się ten, kto uważa konstrukcję płyty (kilka krótszych form i jedna wieńcząca całość suita) zaproponowaną na „Silence” za zupełne novum dla zespołu. To właśnie już na debiucie Szwedzi obok ośmiu piosenek nagrali podzielony na części czternastominutowy „Personalities” i powtórzyli ten manewr na swym drugim wydawnictwie umieszczając na nim dwudziestotrzyminutowy „Relationship”.
Oczywiście wspomniane „Personalities” nie dorównuje „Consequences” ani długością, ani rozmachem, ani pomysłowością i finezją, możemy jednak mówić już o rzetelnej robocie. Nie ma także na „Today’s Report” takich „chwytliwych hitów” jak „Truth Is Pain” czy „This Wonderful World” jednak kilka kawałków jest naprawdę urzekających. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – każdy kto kupił „Silence” i został przez ten album „kupiony”, nie rozczaruje się i tym krążkiem. Naprawdę zdumiewające jest to, jak wiele muzycznej treści Jerry Sahlin, autor większości muzyki na płycie, potrafi pomieścić w krótkiej, cztero- czy pięciominutowej formie. To, czego innym nie udaje się zmieścić na głębokim stołowym talerzu, on wrzuca na… mały spodek, a odbiorcy podczas konsumpcji nic z niego nie wystaje ani nie spada. Przykład? Choćby ósmy „The Chase” z wprowadzającymi klawiszami, wchodzącą zaraz za nimi gitarą solową, ciężkim riffem, ciągłą zmianą tempa i stosownym romantycznym wyciszeniem i zwolnieniem w drugiej jego minucie. Jak fajnie zespół bawi się artrockową konwencją pokazuje dodany jako bonus „Grandpa Phone Home”, w którym zaczyna wzniosłe, melodyjne gitarowe solo będące wprowadzeniem do rytmiki reggae. A są jeszcze „firmowe” wokalne harmonie i gdzieś przez chwilę marszowy rytm. Unikałem do tej pory jak ognia porównań do innych zespołów. I chyba ponownie nie uda mi się od tego uciec. Tym bardziej, że co chwila ciśnie się na usta kolejna nazwa. Mocniejsze fragmenty przywołują Rush, może Dream Theater, ogólny obraz grania nawiązuje do wczesnego IQ i jak dla mnie amerykańskiego Enchant. I cóż z tego? Nic. Bo z muzyką A.C.T. jest zasadniczy „problem”. Kompozycje mają „prawie” radiową długość i takowe melodie. Tylko, że pewnie żadna komercyjna stacja ich nie zagra, a i na dyskotekach przy nich nie poszalejemy. Z drugiej strony progresywni puryści będą kręcić nosem, że za treściwie, że za zwięźle, bez patosu, „przeżywki” i co najgorsze „z jajem”. Tak!!! Muzyczny styl Szwedów ma w sobie coś z komedii, żartu, burleski, wodewilu, farsy… zresztą, jak zwał, tak zwał - to wszystko jedno i wiadomo o co chodzi. Podkreślają to teksty, z odpowiednim dystansem, humorem, niekiedy fantazyjne bądź mogące być dobrym materiałem do nakręcenia komedii, thrillera czy historii miłosnej („Personalities”). Czy w związku z tym „Today’s Report” może mieć problem z dotarciem do właściwego odbiorcy? Z pewnością nie. Każdy fan, który nie lubi w muzyce przestojów, a kocha w niej energetyczność, lekkość i brak sztampy, powinien po ten album sięgnąć. Mimo, że grupa do pierwszej ligi progresywnego grania nie należy (niestety), przygnieciona przez wielkie tuzy z „insideoutowego” katalogu, posiada swój rozpoznawalny styl, na który składają się doskonałe, szybko wpadające w ucho melodie, zgrabność i zarazem wielowątkowość małych form oraz „wysokie” harmonie wokalne dwóch zespołowych „śpiewaków” (Herman Saling, Jerry Sahlin). Arcydziełem z pewnością ta płyta nie jest ale wyróżnia się zdecydowanie na tle zalewającej nas neoprogresywnej papki. Warto dać jej szansę.