WEBS to debiutancki album warszawskiej formacji Moonglass, która w pierwszych latach swojego istnienia działała pod nazwą Sands Of Sedna i którą to kapelę dane mi było nawet oglądać na scenie, gdy w 2011 roku supportowała Irlandczyków z God Is An Astronaut. Pisząc o nich nie sposób nie wspomnieć o grupie Tides From Nebula, bowiem połowę Moonglass tworzy dwóch muzyków tego zespołu: gitarzysta Maciej Karbowski i perkusista Tomasz Stołowski. Skład uzupełniają basista Łukasz Pasternak i odpowiadający za teksty wokalista Mateusz Gudelis.
W związku z powyższym mówiąc o Moonglass trudno uciec od odniesień do dźwięków wyżej wymienionej kapeli, czy szeroko rozumianego postrocka, wszak muzycy dzielili już scenę z formacjami zbliżonymi stylistycznie do tej muzycznej szuflady (wspomniany God Is An Astronaut, Junius, Jeniferever, And So I You From Afar, Sleepmakeswaves).
WEBS zatem to trzy kwadranse i osiem kompozycji bliskich postrockowej stylistyce. Kompozycji, które jednak czasami zrywają z tradycyjnie rozumianym postrockiem. Wystarczy zresztą posłuchać delikatnie odstającego od ogólnego obrazu płyty Myriad Whispers – lekko onirycznego i na swój sposób zwiewnego numeru, kierującego zespół w stronę bardziej alternatywnych, czy indie – rockowych klimatów. Intryguje też niespełna trzyminutowy instrumental Warps And Wefts, nastrojowy, przestrzenny i filmowy, będący swoistym oddechem w środku albumu od rockowych dźwięków. Jest też wreszcie The Weaving, w połowie ascetyczna balladka oparta tylko o dźwięki pianina i subtelną elektronikę. Ten ostatni element – niekiedy delikatna, innym razem dominująca elektronika - to jeden z wyróżników stylu Moonglass. Cóż mamy poza tym? Naprawdę fajne rockowe piosenki z dobrymi melodiami i niekiedy wzniosłymi aranżami i wokalami (Thistledown, świetna końcówka Tapestry z ładnymi harmoniami). Jest też nośny i rytmicznie prący do przodu Red In Azure. Z kolei dwie otwierające album kompozycje, Fade i A Serene Sky, pokazują, jak mogłaby wyglądać muzyka Tides From Nebula, gdyby tak uzupełnić ją o wokal, tym bardziej, że Tajdsi na ostatniej płycie poflirtowali z „instrumentalnymi piosenkami”. Żeby była jednak jasność – propozycja Moonglass, w przeciwieństwie do dźwięków panów z TFN, unika potężnych i emocjonalnych gitarowych ścian.
Bardzo udany i skromnie, choć ze smakiem, wydany debiut. Polecam i to nie tylko fanom postrockowej formy.