ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Porcupine Tree ─ Anesthetize w serwisie ArtRock.pl

Porcupine Tree — Anesthetize

 
wydawnictwo: Kscope 2010
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Intro
2. Fear Of A Blank Planet
3. My Ashes
4. Anesthetize
5. Sentimental
6. Way Out Of Here
7. Sleep Together
8. What Happens Now?
9. Normal
10. Dark Matter
11. Drown With Me
12. Cheating The Polygraph
13. Half-Light
14. Sever
15. Wedding Nails
16. Strip The Soul + 3
17. Sleep Of No Dreaming
18. Halo
19. Outro
 
Całkowity czas: 136
skład:
Steven Wilson - Guitars, Lead Vocals / Richard Barbieri - Keyboards / Colin Edwin - Bass / Gavin Harrison - Drums / + John Wesley - Guitars, Vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,3
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,8
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,13
Arcydzieło.
,15

Łącznie 59, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
23.08.2010
(Recenzent)

Porcupine Tree — Anesthetize

Ledwie ukazało się to wydawnictwo na rynku a już posypały komentarze pełne gromów. Że to nie to, że nie ta magia, że do „Arriving Somewhere…” (pierwszego DVD Porcupine Tree) sporo mu brakuje, itp., itd. Albo, że to dla tych, którzy przygodę z Porcupine Tree zaczynają, a nie dla „znawców”, którzy nic ciekawego, oprócz zalatującej tu i ówdzie nudy, tu nie znajdą. Otóż proszę państwa, nic z tych rzeczy. Wiem, że każdy ma jakieś tam oczekiwania względem płytki wizyjnej, czy określonego zespołu. Tylko że zazwyczaj, sprowadzają się one do dobrego obrazu, dźwięku i ciekawego repertuaru.

W wypadku PT narzekanie na pierwsze dwa z wymienionych aspektów byłoby wręcz nietaktem. Wilson jest perfekcjonistą i w kategoriach realizacji dźwięku niektórzy zwą go nawet wizjonerem. Słychać jest zatem pięknie. Za to, co widać, odpowiedzialny jest nadworny reżyser Jeżozwierzy – Lasse Hoile – którego o fuszerkę też trudno posądzić. Dlatego też, ten niby zwykły koncert, pokazany jest w sposób niezwykle wysmakowany i zajmujący. Możemy się zatem na przykład spokojnie pogapić na wyjątkowo wydatny w te koncertowe dni (materiał na „Anesthetize” rejestrowany był podczas dwóch występów – 15 i 16 października 2008 roku w holenderskim Tilburgu) zarost Wilsona, czy klawiaturę Barbieriego w… odbiciu jego okularów. No ale przede wszystkim, na profesjonalną robotę muzyków, w zależności od kompozycji, pokazaną przez 9 kamer, w bardziej lub mniej dynamiczny sposób. Całość dopełnia ciekawa paleta scenicznych świateł. Doda ktoś zaraz: przydałyby się jakieś przebitki z klipów, urozmaicające sceniczną narrację, albo pokombinowanie z obrazem, a może jakieś pogaduchy z fanami lub muzykami między numerami? Hmm…. Czyż nie jest zazwyczaj tak, że jak takie „bajery” się wstawia, natychmiast zaczynają się narzekania? No a poza tym – jeżeli istnieje na tym świecie jakaś grupa kapel, u których (że pojadę mocno wyświechtanym zdankiem) „muzyka broni się sama” – Porcupine Tree z pewnością do niej należy.

No to skoro do dźwięku i obrazu za bardzo nie ma się co przyczepić, może ulżymy sobie na zestawie kawałków. No i tu się zastanawiam jak to zrobić? No bo ze wspomnianego już „Arriving Somewhere…” artyści powtarzają tylko jeden numer („Halo”). Poza tym raczą nas na początku, odegranym w całości, promowanym wówczas albumem „Fear Of A Blank Planet”, wyskakują na kultowy „Signify” (mroczny „Dark Matter”, przebojowy „Sever” i wzniosły „The Sleep Of No Dreaming”) i zahaczają o „In Absentia” ( „Wedding Nails”, „Strip The Soul”). Nieusatysfakcjonowani „standardowymi” utworami z pewnością mogą pocieszyć się rzeczami, które nie trafiły na podstawowe blaszki „Deadwing” i „In Absentia” („Half-Light”, „Drown With Me”), bądź wreszcie trzema numerami z EP-ki „Nil Recurring”. Przeciwnicy „Fear Of A Blank Planet” pewnie będą kręcić nosem. Dla mnie to jednak rzecz znakomita, a wykonania „Sentimental” i „Way Out Of Here” to jedne z najpiękniejszych momentów „Anesthetize”.

Czyli o co chodzi? Aaa… o brak magii, albo „tego czegoś”!? A cóż to do cholery jest!? Może zbyt dawno nie byłem na koncercie Jeżozwierzy (choć zaliczyłem ich okrągłe 10 razy, ostatnio podziwiałem ich 3 lata temu), a może po prostu obejrzałem ten występ nie podczas obierania kartofli, tylko o jedynej sensownej porze, podczas której żona i dzieci znalazły się już w objęciach Morfeusza… Mnie w każdym bądź razie podczas oglądania i słuchania piątki muzyków kapcie spadły (no bo cóż innego o tej porze spaść mogło). Nie wiem czy to była magia, czy może „to coś”, niemniej bawiłem się – o ile to zabawą zwać można – przednio.

Wiem, że to DVD ma jedną zasadniczą słabość. Brak dodatków. Choćby w postaci klipów autorstwa Lassego Hoile, które znalazły się w wersji blue-ray. Faktycznie, braku znakomitego obrazu do „Way Out Of Here” przeboleć nie mogę… No ale cóż, taka to już czasami dziwna polityka wydawców: chcesz mieć wszystko szanowny fanie, kup najlepiej kilka wersji tej samej rzeczy.

Powiem bez ogródek - nie wyobrażam sobie wielbiciela Porków, który zrezygnuje z „Anesthetize”. Kilka argumentów znalazło się powyżej. No a gdy weźmie się pod uwagę, że to dopiero drugie DVD w historii kapeli z ponad dwudziestoletnim stażem… Bez komentarza.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.