ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Caligula's Horse  ─ The Tide, The Thief & River’s End  w serwisie ArtRock.pl

Caligula's Horse — The Tide, The Thief & River’s End

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2013
 
1. A Gift to Afterthought (6:18)
2. Water's Edge (7:39)
3. Atlas (5:02)
4. Into the White (8:29)
5. Old Cracks in New Earth (6:31)
6. Dark Hair Down (6:04)
7. Thief (2:09)
8. All is Quiet by the Wall (8:19)
 
Całkowity czas: 50:22
skład:
Sam Vallen - guitars
Jim Grey - vocals
Zac Greensill - guitar, vocals
Dave Couper - bass, vocals
Geoff Irish - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,2

Łącznie 11, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
30.08.2015
(Recenzent)

Caligula's Horse — The Tide, The Thief & River’s End

Całkiem niedawno publikowaliśmy w naszym serwisie recenzję tegorocznego, bardzo udanego zresztą, albumu Known/Learned australijskiej formacji Arcane. Przypominam ten fakt oczywiście zupełnie nieprzypadkowo. Bo formacja Caligula’s Horse też pochodzi z Australii (nawet z tego samego miasta!), a i stylistycznie wcale nie jest aż tak odległa od wspomnianego Arcane. Obie wszak formacje można byłoby wrzucić do bardzo pojemnego worka z napisem „progresywny metal”. Uwaga dotycząca owej pojemności wynika z tego, iż granie Australijczyków (jednych i drugich) niewiele ma wspólnego z ikoną stylu, czyli nowojorczykami z Dream Theater.

Do rzeczy. Panowie z… Incitatusa (niezorientowanym przypomnę, że tak zwany był słynny koń rzymskiego cesarza Kaliguli) pochodzą z Brisbane. Grupa została założona na początku 2011 roku przez gitarzystę, autora tekstów i producenta Sama Vallena i wokalistę Jima Greya. Jeszcze w tym samym roku ci dwaj muzycy opublikowali w formie cyfrowej swój debiut zatytułowany Moments From Ephemeral City. Pierwotnie planowany jako projekt studyjny Caligula’s Horse z czasem rozrósł się do kwintetu, który dwa lata później wydał własnym sumptem recenzowany tu koncept album The Tide, the Thief & River's End. Spory rozgłos i bardzo pozytywne recenzje zaowocowały kolejnym krokiem w karierze zespołu. Muzycy związali się ze znaną w świecie progresywnego rocka niemiecką wytwórnią Inside Out i już w połowie października tego roku, jej nakładem, ukaże się ich trzeci pełnowymiarowy album zatytułowany Bloom.

Z czym zatem mamy do czynienia na The Tide, the Thief & River's End? Z 50 – minutami muzyki wpisanej w osiem, zazwyczaj długich (od 6 do 8 minut), rozbudowanych i wielowątkowych kompozycji potrafiących zachwycić muzycznym kontrastem, łączącym progmetalowy rozmach wpasowany w mocne, często „poszatkowane” i „matematyczne” riffy, z wyciszeniem, delikatnością, nastrojem i klimatem oraz wreszcie dobrą melodyką, mającą chwilami wręcz popowe zapędy. Stąd śpiewający niekiedy z dużą wzniosłością i pompatycznością Jim Grey chwilami kieruje ich propozycję w kierunku Muse, czy… 30 Seconds To Mars. Spokojnie! To tylko moje bardzo luźne skojarzenia. Bo zdecydowanie bliżej Koniowi Kaliguli do młodszego pokolenia progmetalowego z Karnivool (też z Australii!), czy Haken na czele. A dorzucić tu możemy jeszcze żar i emocjonalność najbardziej przebojowych numerów Devina Townsenda, aranżacyjną inteligencję Pain of Salvation, witalność Fair To Midland i specyficzną, połamaną Katatoniczną rytmikę.

Sporo tego, nieprawdaż? Pewnie nieprzypadkowo jak ulał pasuje do nich naklejka progressive alternative rock. Bo fajnie potrafią to wszystko wymieszać i wyważyć. Efektem tego jest ten równy album, w którym trudno coś wyjątkowo wyróżniać. Ponieważ jednak czytelnik czasami lubi takie wskazówki, polecam bardzo reprezentatywny dla nich, majestatyczny Into the White i otwierający całość A Gift to Afterthought. Z drugiej strony miłośników ich bardziej balladowej odsłony powinien zaintrygować Water’s Edge, zaś wielbicieli gitarowych progresywnych solowych form Old Cracks in New Earth. Bardzo dobry album. Czekam na tegoroczny Bloom z niecierpliwością!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.