Ocena:
8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
26.10.2006
(Recenzent)
Mars Volta, The — Amputechture
The Mars Volta to dzisiaj całkiem popularny zespół, znany nie tylko fanom rocka progresywnego, którzy od początku przyjęli ich jak swoich, ale także sporo szerzej, na co wskazują dość pokaźne nakłady w których rozchodzą się kolejne płyty zespołu.
Początek płyty, “Vicarious Atonement”, jest nie lada zaskoczeniem (jak dla mnie bardzo miłym). Spokojny i melodyjny (jak na Mars Voltę) kawałek ze świetną gitarą Omara Rodrigueza. Wpada w ucho.
Później mamy do czynienia z typowym, “marsvoltowym” szaleństwem. Doskonałe, najdłuższe “Tetragrammation” to już Mars Volta jakie znamy. Nie ma szans by się nudzić przez te 16 minut. Psychodelia, zmiany tempa, i wiele innych smaczków. Chyba najlepszy moment płyty.
“Vermicide” daje czas, żeby ochłonąć po poprzednim utworze. Jest to najkrótszy kawałek (gdzieś około czterech minut), doskonały do puszczania w radiu. Nie znaczy to jednak, że jest słabym punktem płyty. Jest dokładnie taki jaki powinien być. Ma bardzo chwytliwy refren i bardzo dobrze się tego słucha.
Płyta znów nabiera tempa. Tytułowe, ale nie do końca:-) “Meccampotechture” to znów trwające powyżej 10 minut szaleństwo. Za każdym razem jak tego słucham, przykuwa moją uwagę świetna perkusja. Kolejny, fantastyczny utwór.
“Asilos Magdalena”… Chwila wytchnienia. Od 40 sekundy utwór ten to wyłącznie klasyczna gitara i śpiew po hiszpańsku. Dopiero po czterech minutach dołącza się elektryczna gitara i parę “efektów specjalnych”. Po prostu piękne!
Po hiszpańsku jest także “Viscara Eyes”, ale to jedyna rzecz łącząca te utwory, gdyż kolejny raz mamy do czynienia z utworem szybkim, mocnym i napakowanym wszystkim. I jest tak samo przy “Day of The Baphomets”. Zaś ostatni utwór to spokojne, dziewięciominutowe zakończenie płyty.
Najnowszy studyjny album Mars Volty chyba polubiłem bardziej od wcześniejszych. Może dlatego, że “Amputechture” jest płytą, która wnosi sporo świeżości i przynosi sporo nowych, znakomitych pomysłów, a zespół potrafi je doskonale wprowadzać w życie. Nadal jest to mocna, bardzo nowoczesna muzyka, ale już nie taka hałaśliwa i bardziej wyważona. No i oczywiście brawurowo zagrana - na pochwałę zasługuje przede wszystkim Omar Rodriguez. Liczę na kolejne utwory po hiszpańsku na następnych albumach i przede wszystkim liczę na kolejne dobre albumy Mars Volty. Po “Ampotechture” wierzę, że takowe nadejdą i że trzeba będzie je znów bardzo wysoko oceniać.
Gorąco polecam!