Zagraj mi starą melodię, abym zaśpiewał wraz z tobą
I choć wasze serca są teraz tak daleko ode mnie
to i tak nie ma już znaczenia…
Już nie pamiętam, kiedy właściwie po raz pierwszy usłyszałem to nagranie. Chyba gdzieś w zamierzchłych czasach innego systemu. Pewnie było to w momencie, w którym zaczytywałem się historiami arturiańskich legend, tak bardzo odmiennych od ówczesnej rzeczywistości socjalistycznego blokowiska, które zabijało w nas każdy promyk niezależności. Zabijało wszystkim. Zawiścią sąsiadów. Ich neurotycznym stukaniem w ścianę mającym uciszyć grającą muzykę.
To był, sorry, to jest inny świat. Mimo upływu ponad trzydziestu lat. Jeśli nie znacie tej płyty, postaram się wyjaśnić wam, dlaczego warto do tego LEPSZEGO świata dotrzeć.
Pamiętam, że wrażenie, jakie dopadło mnie po pierwszym przesłuchaniu The Musical Box to zazdrość. Co tu dużo gadać, świat nakreślony przez muzyków Genesis jawił się nam, szarym ludkom z PRL-u odległy, niczym inny układ planetarny. Wtedy był niczym raj utracony. Wizerunek angielskiego stylu życia wydawał się tak bardzo atrakcyjny nam, zjadaczom socjalistycznego czerstwego chleba. I choć pewnie z perspektywy lat wydaje się, że oba światy to po prostu dzieliła niewielka granica, to wówczas dla nas była ogromna.
Najpierw więc – trzęsienie ziemi, bo jakże nazwać inaczej cytowany na początku The Musical Box, utwór, którego struktura, melodyka i symbolika tekstów wyznaczy dla całej rzeszy naśladowców kierunek na lata. Historia Henry’ego i Cyntii, ich wspólnej gry w krokieta i skutków seksualnych dążeń nastolatków do dziś jawi się najbardziej dwuznaczną i moralizatorską próbą opisania rzeczywistości wiktoriańskich szkół w Anglii. Słodko uśmiechająca się Cynthia z gracją uniosła młotek do krykieta i „usunęła” nim głowę Henry’ego.
To jest dama, ceni swój czas
Odsuń włosy, pozwól obejrzeć swoją twarz
To jest dama, jest tylko moja
Odsuń włosy, pokaż mi wszystko
Jasne – POKAŻ MI WSZYSTKO! Jednak to nie Gabriel, a Collins (już w późniejszym okresie) doskonale, jednym gestem wyjaśniał na koncertach, jakie miejsce miała Cynthia dotknąć Henry’emu ! Why don’t you touch me now?! Now! NOW!!
Nursery Cryme to nie tylko rozbudowane nagrania. Bo są tam też takie trzyminutowe cudeńka, jak to, gdzie po raz pierwszy za mikrofonem w Genesis stanął Phil Collins.
W niedzielę o szóstej, gdy obie bramy są już zamykane
Para wdów siedzi na ławce […]
Głowy pochylone w modlitwie
Nad przyjaciółmi, których już tu nie ma
Taka spokojnie brzmiąca balladka. Ale przez te swoje tekstowe odniesienia For Absent Friends aż chwyta za gardło ciężarem przemijania. A tak – przemijania. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że jak będę miał 30 lat, będę „starym” człowiekiem. I cóż, lata te minęły, zegar tyka i tylko patrzeć, jak wsiądę do autobusu, co stoi za zakrętem.
Zespół, który przy okazji poprzedniej płyty pożegnał swojego gitarzystę (odszedł Anthony Phillips), nie zmienił jednak zupełnie swojego dawnego oblicza. Dzięki temu Nursery Cryme to dla mnie przede wszystkim cudowne brzmienie dwunastostrunowych gitar. To harmonie wokalne, którym towarzyszą wieloznaczne teksty, przesycone symboliką. Choćby The Return Of Giant Hogweed opowieści o ponurej roślinie z Rosji, która sprowadzona z zaświatów opanuje wkrótce całą Ziemię ! Nic bardziej oczywistego odnośnie jedynego słusznego systemu wówczas chyba nie dało się napisać. W dobie wszechobecnych flirtów różnych artystów z lewacką ideologią, głos Gabriela (nomen omen!) brzmiał jak wołanie o pomoc.
Dawno temu, w górach Rosji
Wiktoriański podróżnik znalazł
królewski chwast przy jednym z bagien
Zerwał go i wziął do domu
I teraz botaniczna kreatura szuka rewanżu za wszelką cenę
Symbolika tekstów to – żebyście jednak nie myśleli – nie jest wyłącznie zasługa Gabriela. Także ten najbardziej niedoceniany przez fanów (w tym również przez piszącego te słowa) w zespole Mike Rutherford wniósł spory wkład w repertuar zespołu. Kończący płytę Harlequin, a zwłaszcza następujący po nim, rozbudowany Fountain Of Salmacis to wieloznaczne, znakomite teksty. Fontanna to idealny przykład dziewiętnastowiecznego romantyzmu, z głosami rozpisanymi na role, ze światem marzeń i złudzeń wplecionym w rzeczywistość.
Choć i tak, jeszcze w tej chwili grają mi gdzieś w duszy słowa z początku płyty. Owo niezapomniane Gabrielowskie przesłanie.
Czekałem tu tak długo
Przez tak wiele chwil zagubionych bezpowrotnie
Lecz teraz nie ma to już znaczenia
Stoisz z tym samym wyrazem twarzy
Poddając w wątpliwość wszystko co mówię
Dlaczego mnie nie dotkniesz?
Dlaczego nie dotkniesz mnie teraz?!
Łatwo mu mówić. Dotknij mnie!!?? Jasne, bogów się nie dotyka, ich się uwielbia.