Nie ukrywam, że recenzowane przeze mnie tu kilka tygodni temu ostatnie koncertowe wydawnictwo Big Big Train Empire jest moją ulubioną koncertówką ubiegłego roku. Sięgnijmy zatem może do nieco wcześniejszego Blu-raya Wielkiego Pociągu, wydanego w 2019 roku Reflectors Of Light.
Rzecz zawiera zapis nagrań z trzech koncertów jakie grupa dała na przełomie września i października 2017 roku w londyńskiej Cadogan Hall (w tym byłym kościele kilka lat temu nagrał swój koncert między innymi Marillion). To że to kompilacja nagrań z kilku występów widać przede wszystkim po zmieniających się strojach muzyków. Całość sprawia jednak bardzo spójne i jednolite wrażenie. Zespół zresztą zachował oryginalną kolejność wykonywanej wówczas setlisty.
A w niej artyści zaproponowali wybór nagrań z sześciu ostatnich w tym czasie albumów formacji (The Second Brightest Star, Grimspound, Folklore, English Electric (Part Two), English Electric (Part One), The Underfall Yard). Przede wszystkim jednak dominują kompozycje z Grimspound i Folklor, z których zespół wybrał po cztery nagrania.
Sam koncert robi ogromne wrażenie, poczynając od pięknego intro na skrzypcach w wykonaniu Rachel Hall, poprzez cudne wykonania Brave Captain, A Mead Hall in Winter, Swan Hunter, East Coast Racer i Victorian Brickwork, po popis perkusyjny Nicka D'Virgilio poprzedzający finałowe Wassail. Oczywiście to występ, w którym broni się głównie muzyka a nie wizualne fajerwerki. Ascetyczna scena zapełniona trzynastoma (!) muzykami i ich bogatym instrumentarium, skromne światła (chwilami nawet jest zbyt ciemno) a sami artyści w większości skupieni na swoich instrumentach, z pietyzmem wykonujący swoje partie. Chwilami jak patrzę na ten „sceniczny anturaż” natychmiast powracają choćby ostatnie widziane przeze mnie koncerty King Crimson. Tam też kluczowa jest muzyka i poziom jej wykonania, a nie sceniczny blichtr. Dzięki temu muzycy Big Big Train sprawiają wręcz wrażenie rockowych intelektualistów. Chcę jednak być dobrze zrozumiany, nie ma tu żadnego przerostu formy nad treścią, wręcz przeciwnie, ich wersja progresywnego rocka wywołuje ogromne emocje a chwilami prawdziwe wzruszenie. Dodatkowo w odbiorze pomaga doskonałe brzmienie – solidnie wykonany miks pozwala precyzyjnie słyszeć każdy instrument. To ważne, tym bardziej że ich muzyka jest niezwykle bogato zaaranżowana.
I jeszcze jedno. Generalnie nie przepadam za dęciakami w rocku. Jednak u nich wykorzystanie eufonium, trąbki, puzonu, tuby i waltorni dodaje tej muzyce niesamowitej szlachetności i zwiększa jej symfoniczny wyraz. Piękne wydawnictwo. Szczerze polecam.