Co trzy – cztery lata włocławska grupa Keep Rockin’ raczy miłośników swojej twórczości kolejnymi albumami. Trzeci z nich, wydany ledwie kilka dni temu Seismic Shift, przynosi sporo zmian. Przede wszystkim z sekstetu grupa stała się kwintetem (w podstawowym składzie nie ma już Grzegorza Janickiego, choć pojawia się gościnnie), ponadto nową wokalistką zespołu została Michalina Domańska-Krawiec. Biorąc pod uwagę, że na dotychczasowych krążkach Into The Unknown i Screaming Out Your Name mieliśmy męski wokal, to dość istotna roszada.
Znacznie zmieniła się także muzyka włocławian, choć każdy kto uważnie śledzi ich poczynania zauważy, że Seismic Shift jest efektem pewnej naturalnej ewolucji, która powoli zmierzała w tym kierunku. Artyści zaczynali na debiucie dość spokojnie, w klimatach rockowo-progresywnych, nie stroniąc wszak od mocniejszych akcentów. Screaming Out Your Name już okładką pokazał odmianę w stronę grania bardziej intensywnego, agresywnego, ciężkiego i progmetalowego. Na płycie znalazły się nawet śladowe elementy growlu, oprócz - co ciekawe - także (już wtedy!) żeńskich wokali Agaty Barwinek – Bembinow. Przypomnę ponadto, że ów materiał był miksowany i masterowany w znanym z produkowania ekstremalnej muzyki Hertz Studio.
Czy w tym kontekście trzecia płyta powinna stylistycznie zaskoczyć? Chyba nie. Muzycy postawili tym razem na jeszcze mocniejsze granie, ewidentnie progresywno – metalowe, jednak zdecydowanie bardziej techniczne. Więcej teraz w ich propozycji matematycznych riffów, połamanych struktur, niestandardowych podziałów rytmicznych, zmian nastroju i tonacji.
Pokazuje to już rozbudowany, wielowątkowy i najdłuższy w zestawie Synaptic Supernova. Jeden z najlepszych na płycie, bo okraszony też ciekawym melodycznie i zapamiętywalnym refrenem. Najwięcej nowości przynosi jednak krótszy Freeze The Day, wykorzystany do promocji płyty wraz z nagranym doń teledyskiem. Tu już muzycy flirtują z bardzo nowoczesnym metalem, chwilami wręcz o djentowym zabarwieniu. Gdy słucham tej kompozycji przestaje mnie dziwić fakt, że masteringiem płyty zajął się Acle Kahney z 4D Sounds, bardziej znany jako gitarzysta… TesseracT. Tak, tak! Bo Freeze The Day nie jest wcale odległe od dokonań Brytyjczyków. Wraz z tym utworem zresztą muzyka Keep Rockin’ zbliża się też do takich składów jak Haken, Caligula’s Horse, Karnivool czy na przykład naszego rodzimego DispersE.
Jednym słowem, muzycy w swoich poczynaniach są odważniejsi i nie boją się eksperymentować. Do tego fajnie wykorzystują potencjał dwóch gitar i ciekawie stosowaną elektronikę. Interesujące jest to, że w tej większej złożoności i ciężkości materiału wcale nie przeszkadza żeński wokal, który mógłby być pewnym naturalnym kontrastem. Nie jest. Domańska-Krawiec dobrze wpasowuje się w taką muzyczną konwencję, śpiewa pewnie, kiedy trzeba agresywnie, dobrze wyraża poszczególne liryki. Żeby była jasność, nie samym metalowym mięsem żyje ten album. Na płycie znajdziemy również stylowe wyciszenia, jak choćby zamykający płytę balladowy The Longest Of Nights.
Płyta brzmi spójnie i trudno na niej wskazywać mocniejsze lub słabsze punkty. Niewątpliwie - szczególnie w stosunku do debiutu - kompozycje straciły na atrakcyjnej melodyczności. Trzeba po prostu dać im więcej szans. Z drugiej jednak strony ciekawe, inteligentne aranżacje rekompensują ów niedostatek. Cóż, dobry, zasługujący na uwagę album. Stąd i taka ocena.