ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu proAge ─ MPD w serwisie ArtRock.pl

proAge — MPD

 
wydawnictwo: Lynx Music 2019
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Przebudzenie [8:33]
2. Pożyczone chwile [0:15]
3. Mozaika pięknych dusz [3:16]
4. Póki mam twarz [6:55]
5. Cienie we mgle [1:01]
6. Owładnięcie [10:40]
7. Substancje które lubię [5:20]
8. Ja to on [5:31]
9. Nieśmiertelnie głośny las [5:59]
10. Energia [3:00]
11. Dryfująca magia w płynie [1:10]
12. Wiosna na betonie [7:49]
13. Nazywam się zmierzch [6:38]
 
Całkowity czas: 66:13
skład:
Sławomir Jelonek – gitary
Roman Simiński – bas
Krzysztof Walczyk - Hammond , piano & synth
Arek Grybek – perkusja
Mariusz Filosek - wokal

Gościnnie:
Małgosia Łydka – flet poprzeczny
Grzegorz Hankus – klarnet
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,5

Łącznie 13, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
24.04.2019
(Recenzent)

proAge — MPD

Recenzję debiutanckiego, wydanego dwa lata temu, albumu zakończyłem pytaniem, czy znajdzie [ów debiut] swój dalszy ciąg? Znalazł. I to całkiem szybko. Jego wydanie to ważna cezura. Właściwe otwarcie z zupełnie świeżym materiałem. Nie odkrywanym na nowo po latach, jak to było w przypadku Odmiennego stanu rzeczywistości, lecz zarejestrowanym w listopadzie i grudniu 2018 roku.

Podobnie jak w przypadku wspomnianego debiutu, także i MPD wydana została w dwóch wersjach językowych (polskiej i angielskiej) i jak poprzednia płyta zaciekawia bardzo interesującą szatą graficzną z rysunkami Małgorzaty Bandurskiej. Co ciekawe, narzekałem że w poprzedniej książeczce zespół zbyt mocno epatował swoim wizerunkiem, tu bardzo zgrabnie wpasowano go w graficzną całość. To ponownie koncept-album. Tym razem, jak napisano w promocyjnej notce, to historia człowieka o 24 osobowościach, wpisanych w chwilami naprawdę intrygujące słowa. Choć poetyka stosowana przez Filoska jest chwilami kontrowersyjna (Kocem waszych dusz chcę owijać się z Mozaiki Pięknych Dusz albo Do obiadu jeszcze w lustrze spały pogaszone oczy z Energii), generalnie podoba mi się i wolę ją czasami bardziej, niż wersy „pisane wprost”. Nie ukrywam natomiast, że średnio przekonuje mnie sam Filosek wokalnie, ponadto ze swoją emfazą ewidentnie przywołuje (też już o tym wspominałem) Adama Łassę z Abraxasu.

Sama muzyka przynosi jednak trochę zmian. Oczywiście muzycy daleko nie odchodzą od stylistyki łączącej artrock z klimatami bliższymi progresywnemu metalowi. Ale tym razem dodają do tego więcej klasycznie rockowych, czy wręcz hard rockowych rozwiązań. I co ciekawe, za owe wrażenie nie odpowiadają gitarowe riffy (choć i tych tu nie brakuje), ale przede wszystkim Hammondowe formy, za które odpowiedzialny jest nowy nabytek zespołu, znany z Brain Connect i Kruka, Krzysztof Walczyk. Przykładem tego niech będzie najdłuższe w zestawie, bo prawie 11 – minutowe, Owładnięcie. Jego początek to wręcz wzorcowo rozpędzony hard rocker w stylu, powiedzmy, Uriah Heep a całość iskrzy od ekspansywnych i ostrych figur Walczyka. Zresztą Ja to on, czy Nieśmiertelnie głośny las tylko to potwierdzają. Ale oprócz Hammondowych zagrywek mamy i akustyczne wtręty, czy wreszcie zupełnie nowe instrumenty na pokładzie. Jak klarnet, którego solo w wykonaniu Grzegorza Hankusa wieńczy Substancje, które lubię. To, przy okazji, też ciekawy utwór oscylujący w warstwie instrumentalnej wokół elektronicznej psychodelii, zaś w warstwie wokalnej (bardziej melorecytacyjnej) zbliżający się do… Ulicy grupy Aya RL. Z kolei króciutka Dryfująca magia w płynie zyskuje folkowego charakteru dzięki partii fletu. A jeszcze Póki mam twarz ma gdzieś lekko jazzowy posmak w figurach pianina oraz „nerwową perkusję” i dobre gitarowe solo.

Tak, to płyta jeszcze bardziej różnorodna i zdecydowanie odważniejsza. Może trochę zbyt przydługa, ale mająca ciekawe momenty, jak Mozaika Pięknych Dusz, Póki mam twarz, czy Substancje, które lubię…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.