Po siedmiu latach ciszy, tyle bowiem czasu upłynęło od wydania drugiego krążka Numb, powraca projekt gitarzysty RPWL Kalle Wallnera. I to powraca w dosyć zaskakującym dla niektórych stylu. Bowiem ta – w założeniu – odskocznia od mocno Floydowego RPWL i Gilmourowskiego Wallnera, mimo wszystko niemało czerpała z progresywnego rocka na poprzednich dwóch płytach. Zresztą na Mirror i Numb sporą cegiełkę przykładali do tego silnie kojarzeni z neoprogiem John Jowitt, John Mitchell, Clive Nolan czy Paul Wrightson. Tu, choć tradycyjnie Wallner zaprosił znane nazwiska z „progowych” składów (Arno Menses i Ralf Schwager z Subsignal, czy Sebastian Harnack z Sylvan), akcenty muzyczne są inaczej rozłożone.
Więcej tu bowiem ciężkiego, rockowego riffu, niż progresywnych klimatów. Czy mieli na to wpływ związani z trochę inną muzyczną bajką obecni tu muzycy Simeon Soul Charger, Panzerballet, Seven Thorns, czy Dreamscape? Nie wiem, faktem jest, że dotarły do mnie głosy znajomych, utyskujących na kiepski, mało progresywny materiał nowego Blind Ego.
Nic bardziej mylnego! Bo Liquid jest najbardziej dopracowanym, przemyślanym, różnorodnym, ale też i przebojowym materiałem projektu! I wcale nie brakuje w nim progresywnego rocka. Choćby przez to, że producentem całości jest Wallner a jego miksem zajął się Yogi Lang, słychać chwilami RPWL, trudno też uciec od skojarzeń z Subsignal w kilku kompozycjach śpiewanych tak charakterystycznym głosem przez Arno Menesa. Nie sposób wreszcie pominąć zauważalnych odniesień do Areny (A Place in the Sun, Never Escape the Storm). A jednak najwięcej tu dźwięków przywołujących solidnego hard rocka, czy nawet melodyjne hard’n’heavy, poprzeplatanych z progresywnym metalem. Te ostatnie inklinacje najbardziej oczywiście słychać w numerach śpiewanych przez Erika Ez Blomkvista.
Wspominałem, że to płyta bardzo różnorodna, wszak z jednej strony mamy świetny singlowy Blackened z pięknymi wokalnymi harmoniami, czy pachnący balladowym System Of a Down Speak the Truth, a z drugiej rozpędzony rocker Hear My Voice Out There, bądź fusionowy i lekko psychodeliczny instrumental Quiet Anger. Największe jednak wrażenie robi najdłuższy w zestawie, ponad ośmiominutowy i wielowątkowy Never Escape the Storm, najlepiej łączący hardrockowe Blind Ego z tym progresywnym. I ma wreszcie ten album mnóstwo melodyjnych, zapamiętywalnych tematów, które wwiercają się w głowę słuchacza po 2-3 przesłuchaniach. Takie są nie tylko wspomniane Blackened i Speak the Truth, ale i A Place in the Sun, What If oraz Tears and Laughter.
Bardzo udany powrót po latach, otwierający Wallnerowi szansę na dotarcie do nieco innego i tym samym trochę szerszego odbiorcy.