The Theater Equation to najświeższe, wydane niespełna miesiąc temu, wydawnictwo wszędobylskiego i niezwykle aktywnego twórczo Arjena Lucassena. I chociażby z tego powodu nie powinno wzbudzać jakichś przesadnych emocji. Jednak to rzecz na swój sposób wyjątkowa. Holender, zazwyczaj stroniący od scenicznej prezentacji swojej muzyki, ostatnio odszedł od tej zasady. Wyrazem tego były koncerty (także polskie) z Anneke van Giersbergen w ramach projektu The Gentle Storm, efektem tego jest też udokumentowane na The Theater Equation przedsięwzięcie. Przedsięwzięcie (w którym jako muzyk na scenie nie zaistniał) będące spełnieniem dla muzyka pewnego marzenia.
Bo oto udało się Arjenowi doprowadzić do wystawienia jednej z najważniejszych płyt jego projektu Ayreon - rock-opery The Human Equation - i zarejestrowania jej na potrzeby wydawnictwa. I dlatego rzecz musi intrygować fanów artysty. W ciągu trzech dni w rotterdamskim Nieuwe Luxor Theater (między 18 a 20 września 2015 roku) czterokrotnie zaprezentowano ten Ayreonowy klasyk z obsadą bliską tej oryginalnej. Udało się zatem zaprosić między innymi Jamesa LaBrie, Marcelę Bovio, Irene Jansen, Heather Findlay czy Devona Gravesa, a z artystów, którzy nie występowali na płycie, choćby Anneke van Giersbergen. To ogromny plus The Theater Equation, wszak te znane nazwiska, ilość wykonawców na scenie (wokaliści, zespół i Epic Rock Choir stanowili grupę blisko 40 osób) pokazują skalę zapisanego na płycie wydarzenia. A zarejestrowano ostatni z czterech rotterdamskich koncertów, ten z 20 września. Przypomnę, że na naszych łamach bardzo szeroko relacjonowaliśmy ten występ i wszystkich zainteresowanych jego szczegółami odsyłam do tekstu autorstwa Arka Zakrzewskiego.
Spójrzmy zatem na to co widać i słychać na The Theater Equation. Na pewno może się podobać dosyć bogata scenografia, której centralnymi elementami są rozbity samochód (na dole) i szpitalne łóżko (na górze). Niewtajemniczonym przypomnę tylko, że ta rockowa, symfoniczno – progresywna opera, opowiada historię mężczyzny, który zapadł w śpiączkę po samochodowym wypadku, a każdy z dwudziestu utworów obrazuje jeden dzień owej śpiączki. Mnóstwo innych scenograficznych szczegółów, bogate światła oraz ogrom scenicznych wydarzeń podkreślają rozmach całego przedsięwzięcia.
W tej beczce miodu jest jednak i łyżka dziegciu. A jest nią, nie boję się tego napisać, koszmarny wręcz montaż całości. O ile po artystach na scenie widać, że mają za sobą godziny prób, to praca kamerzystów wygląda tak, jakby kompletnie nie przećwiczyli ujęć i nie mieli zielonego pojęcia o tym, co w danym momencie należy pokazać. Rażą ujęcia przypadkowe, nerwowe, bardzo chaotyczne, często nieprezentujące tego co najważniejsze. Do tego wielu z nich najzwyczajniej brakuje ostrości (bądź jest ona w trakcie „łapania”). Rozczarowuje także brak zbliżeń artystów, tu pokazywanych tylko z dalszego planu. Jednym słowem, to co oglądamy przypomina zarejestrowany przy użyciu większej ilości kamer bardziej profesjonalny… bootleg.
Potencjalnemu nabywcy feler ten z pewnością zrekompensują dwa „detale”: fakt obcowania z czymś jednak na swój sposób historycznym oraz gustowne, wręcz szlachetne wydanie całości. Dodam tylko, że oprócz recenzowanej tu specjalnej edycji DVD + 2CD (na dwóch krążkach CD pomieszczono oczywiście wersję audio spektaklu), ukazała się także wersja Delux z płytami Blu-ray, 2CD i 2DVD. Na drugim dysku DVD znajdziemy trailer zapowiadający wydarzenie, 40 – minutowy dokument Behind The Scenes, pokazujący przygotowania do koncertu i rozmowy z głównymi artystami, półgodzinny film Try-Out z występem… wokalnych dublerów (tak, tak, i o nich zadbano w ramach przygotowań do koncertu) oraz drobiażdżek Curtain Calls prezentujący sceniczne pożegnanie publiczności z artystami, które na głównym dysku się nie znalazło.