Brytyjska Arena, podobnie zresztą jak Pendragon, jest już prawdziwym weteranem jeśli chodzi o rejestrację płyt DVD w naszym kraju. XX jest wszak czwartym materiałem wizyjnym zapisanym w Polsce. Wcześniej były Caught In The Act (2003), Smoke & Mirrors (2006) i Rapture (2013). Dwa ostatnie uwiecznione w Katowicach, na deskach Teatru Śląskiego. XX nagrano 9 kwietnia 2015 roku również w Katowicach, jednak w innym miejscu, tym razem w Kinoteatrze Rialto. W miejscu zdecydowanie mniejszym, a i mniej reprezentacyjnym od wspomnianego Teatru im. Wyspiańskiego.
W ten sposób koncert ten – nagrany wszak w ramach 20th Anniversary Tour – podczas którego muzycy nie tylko promowali swój najnowszy album The Unquiet Sky, ale też i świętowali 20 – lecie grupy, nie wypada jakoś imponująco. Niezbyt przestronna, dosyć ciasna scena, a i liczba publiczności nie powala. Miałem okazję oglądać bliźniaczy, warszawski koncert tej trasy, dzień po tym katowickim. I tam też szału nie było. Szkoda. Bo to zasłużona dla stylu kapela. Czy na ten stan rzeczy wpływ mają niezbyt często wydawane albumy (na The Seventh Degree Of Separation fani czekali sześć lat, na The Unquiet Sky cztery), czy zmiana wokalisty (znam takich, którzy na Manziego kręcą nosem), a może po prostu zużywająca się już ich muzyczna formuła, nie wywołująca ciarek na plecach u większej ilości odbiorców. Nie wiem…
Faktem jest, że w tak skromnej oprawie, bez dodatkowych fajerwerków, tortów i chóralnego Sto lat ten jubileuszowy koncert niczym wyjątkowym się nie wyróżnia. A może nie musi? Wszak mamy tu Arenę taką jaka znamy i lubimy. Z bosonogim Johnem Mitchellem wykręcającym piękne, melodyjne gitarowe solówki, za które każdy fan proga go uwielbia, z Clivem Nolanem ogarniającym klawisze w charakterystyczny dla siebie sposób i wreszcie z dosyć kanciasto grającym na bębnach Mickiem Pointerem. A jest jeszcze żywiołowy Paul Manzi, którego wokal akurat kompletnie w Arenie mi nie przeszkadza i nowy nabytek formacji, basista Kylan Amos, ze stylowym kapeluszem na głowie.
Wszyscy prezentują się bardzo dobrze, dobór kompozycji też może zadowolić. Dostajemy ich najmocniejsze utwory reprezentujące wszystkie dotychczasowe krążki (nie mogło być inaczej, wszak to jubileusz). Na uwagę zasługuje wykonany wreszcie na żywo (zresztą wybornie) dwudziestominutowy Moviedrome z Immortal?. Jak zwykle magicznie wypadają majestatyczne i epickie The Hanging Tree oraz Solomon, są urocze wersje Butterfly Man i Serenity. Nowy album reprezentują cztery kawałki (The Demon Strikes, How Did It Come to This?, The Unquiet Sky, Traveller Beware), faktycznie dobrze wyselekcjonowane z płyty. No a całość zamyka obowiązkowy Crying For Help 7 tym razem z nieco mniej aktywnym Nolanem, bo miejsca do wędrowania po scenie nie miał zbyt wiele. Całość wydawnictwa uzupełniają dwa wywiady (z Pointerem i Nolanem) mające nie tylko retrospektywny charakter oraz dyskografia, galerie zdjęć i tła na pulpit…