Od wydanego dziesięć lat temu Powstania warszawskiego praktycznie każda ich płyta jest artystycznym wydarzeniem. Nie inaczej jest i tym razem. Dzieciom okazuje się albumem intrygującym i to na kilku płaszczyznach. Literackiej, muzycznej, ale i czysto wydawniczej. Rzecz wydana w gustownym, rozkładanym digipaku, z „dziecięco” wyciętą okładką, grubą, ponad 30 – stronicową książeczką i swoistą symboliką (czyż to przypadek, że „buzia i nosek” misia pojawiającego się na okładce, we wspomnianej książeczce oraz na samym dysku, nawiązują do symbolu Polski Walczącej i tym samym, do najsłynniejszej płyty płocczan?)
Zacznijmy od warstwy literackiej, bo ona od zawsze była dla Lao Che niezwykle ważna. Dzieciom nawiązuje oczywiście do zbioru najpiękniejszych wierszy Jana Brzechwy a teksty Dobaczewskiego ewidentnie operują dziecięcą formą. Mamy zatem dziecięcą wyliczankę (Wojenka, Tu), "Za górami, za lasami" [Bajka o Misiu (tom pierwszy)], nawiązanie do popularnego „Zwierzyńca” w Bajce o Misiu (tom drugi) ("Kudłaci, łaciaci, pręgowani i skrzydlaci"), słynne "Ja Wisła, ja Wisła" z serialowych Pancernych (Wojenka) i wreszcie: "Chętnie dzieciom rękę poda. Nie chce podać? A to szkoda…" (Dżin). Ale to tylko pewna forma, konwencja. Bo teksty te, tak naprawdę skierowane do dorosłych, dotykają rzeczy ważnych, czasami przerażających, trudnych i bolesnych. Podane przez Dobaczewskiego w charakterystycznym dla niego stylu, z przekąsem, ironią, pełne delikatnej prowokacji i „słownej zabawy”, są wyjątkowo silnym aspektem płyty. W Dżinie frontman w oryginalny sposób, z punktu widzenia rodzica, wyraża obawę przed wejściem dzieci w dorosły świat i zetknięciem się tym samym ze złem ("Zło niech nogę złamie […], niechaj zło się urżnie i na rowie zaśnie, niechaj się z całym złem w windzie zatrzaśnie"). W kolejnym Tu pisze o najlepszym dla niego miejscu, tu na ziemi ("W piekle jakoś tak se, Do nieba - dziękuję nie trzeba. Co my źle po środku mamy? Tu jest jak u mamy…"). Blisko tej tematyki jest bardzo osobista i intymna Znajda, w której artysta całe swoje szczęście znajduje w rodzinie, nazywając ją "podręcznym zestawem do montażu szczęścia", w skład którego wchodzą "Żona moja, obie moje córki, no i ja, do podpórki". Osobiście jest także w Erracie, w której muzyk mierzy się ze śmiercią brata. Jest też o ludziach uwikłanych w opresyjny system [Bajka o Misiu (tom pierwszy)], nietolerancji (Legenda o Smoku), czy przerażających typach grasujących w Internecie (Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci). No i jest wreszcie bardzo aktualna Wojenka, która idealnie nawiązuje do pojawiającego się coraz intensywniej strachu przed wojną za naszą wschodnią granicą. Symboliczne "Да" zapisane pod tekstem do tej piosenki jest niezwykle wymowne. A absurdalność przyczyn wojennych konfliktów pokazuje wplatając zabawnie regionalny wątek ("Zawsze jest powód do użycia noża, Płock żąda dostępu do morza!"). Nie byłby Dobaczewski sobą, gdyby nie pobarował się religią i Bogiem. W Dżinie Bóg to obcy chłop, w Legendzie o Smoku „dostaje się” tym najbardziej religijnym ("W końcu ci z Bogiem na ustach, a z gównem w sercach"), zaś w kończącym album A chciałem o sobie artysta bezpośrednio zwraca się do Boga, sugerując, że najważniejsza tak naprawdę jest wiara w samego siebie ("A o Tobie im powiem, że Ci wisi w niebie, Czy ktoś w Ciebie wierzy. Idzie chyba o to, by uwierzyć w siebie...")
Muzycznie jest równie intrygująco i, jak zwykle u Lao Che, mnóstwo w tym stylistycznych wątków. Co ciekawe, o co panowie nie zahaczą, słychać, że to oni. Duża w tym oczywiście rola charakterystycznych interpretacji wokalnych Dobaczewskiego, ale też i specyficznych dla nich rozwiązań rytmicznych oraz szerokiego wykorzystania sampli. Mamy zatem orientalno - żydowskiego Dżina, jest też zdominowany w drugiej części bałkańskim folkiem Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci. Leniwa i senna Errata przesiąknięta jest swingiem i jazzem, który obecny też jest w balladowej Bajce o Misiu (tom pierwszy). Z kolei Tu zbliża się do wodewilowej konwencji, choć wokalnie blisko mu do hip-hopu, podobnie zresztą jak Z kamerą wśród zwierząt buszujących w sieci. Te wszystkie jazzowo – swingujące zakręty możliwe są dzięki wykorzystanemu instrumentarium (saksofony, flet, klarnet basowy, trąbka, wibrafon) i gościnnemu udziałowi Adama Miwiw-Barona, Karola Goli z grupy Pink Freud i Miłosza Pękali z Mitch & Mitch. Na Dzieciom znajdziemy jednak też i kawałek czysto rockowego grania. Jest ono w garażowej Legendzie o Smoku i funkująco – hendrixowskim A chciałem sobie. Całość brzmi bardzo naturalnie i ma często rozimprowizowaną postać. No i jest bardzo śpiewna, jak to u nich. Taka Wojenka z pewnością zyska z czasem miano koncertowego klasyka. Mądry album.