Co rok – prorok. Debiut był w 2012, rok temu druga płyta, a niedawno ukazała się trzecia. Pierwsza była znakomita, druga – zdecydowanie słabsza, chociaż całkiem dobra, a ta najnowsza jest gdzieś pośrodku.
Kibicuję Zodiakom od ich debiutu, który uznałem za jeden z ciekawszych hard-rockowych albumów ostatnich… hohoho! ilu lat.
„Sonic Child” to najspokojniejsza płyta grupy, jakoś tego hard-rocka dość mocno stąd wywiało. Oczywiście pozostało sporo rockowego grania, ale już niezbyt hard. Bardziej podpada to pod nieco ostrzejszego blues rocka. Trochę szkoda, bo lubiłem, jak mnie tak fajnie po uszach skopali. Nie żeby nic nie zostało, tak źle nie jest – „Out in The City” i… no chyba tyle. Jednak spokojniej nie znaczy, że gorzej. Inaczej. Jest tu przynajmniej trzy znakomite utwory – „Out In The City” – świetny riff, świetny driver, piękna ballada „Sad Song” i piece de resistance tej płyty – „Rock Bottom Blues”. Oprócz tego znajdziemy jeszcze trochę naprawdę dobrej muzyki – motoryczne „Swinging on The Run” i „Holding on”, albo psychodeliczny „A Penny and a Dead Horse”. Jest czego na „Sonic Child” słuchać i po początkowych zastrzeżeniach – a gdzie tu hard-rock – musiałem przyznać, że jest przynajmniej dobre.
Po tych trzech płytach można powiedzieć, że czymś w rodzaju znaku rozpoznawczego Zodiac stają się wyborne solówki gitarowe. Van Delft jest znakomitym gitarzystą, dobrze wie, że wcale nie trzeba czarować techniką, że nie ma sensu grać kilkudziesięciu nut tam, gdzie można zagrać kilka i to z lepszym efektem – taki klasyczny stylista, polegający na wyczuciu i intuicji, grający raczej bez przesterów, długim dźwiękiem, do tego jego gitara nie gra sobie a muzom, tylko puentuje cały utwór, albo nawet więcej – jest jego ozdobą.
Rośnie Niemcom bardzo porządna kapela rockowa, rośnie, aż przyjemnie słuchać. Grająca bardzo tradycyjnie, ale nie udająca, że mamy rok 1971. Jest XXI wiek i nic tego nie zmieni. Ale można mieć to gdzieś i grać po swojemu, nie przeginając przy tym w drugą stronę. Zodiaki do tej pory nagrały trzy bardzo udane płyty i oby tak dalej. Co ważne, na scenie dają sobie radę też bardzo dobrze, chociaż te show nie są specjalnie widowiskowe. Miejmy nadzieję, ze ich muzyka będziemy cieszyć się jeszcze długie lata.
Osiem gwiazdek z minusem.